Krasnolud nie zwracał uwagi na nathaniela ktory pojawił sie znikad ... W zasadzie wszytko jedno skad sie pojawił ... jedyne co krasnolud wiedział to to ze pojawił sie nie w tym momencie w ktorym powinien ...
zaklał siarczyscie spogladajac na otwarte okno ...
Wsciekłym wzrokiem obrzucił Nathaniea ... opuscił topór , wiedział ze z pomoca tajemniczego maga , ktory nie wiadomo dlaczego kazał nazywac sie Wyrocznia , Nathaniel jest raczej nie do pokonania ... "Wybawiciel ciemnego elfa " skonczył swoja wypowiedz ... w zasadzie krasnoldowi było wszytko jedno co powie , swoje o nim juz wiedział... "przyjaciele naszych wrogow ... " przemkneło mu przez głowe ...
usiadł na ławie i otarł ostrze topora o spodnie ...
" przyjdzie czas gdzy ten fircus podłozy głowe pod moj topor ... spojrzał ponuro na "pomagiera wyroczni " ... "jeszcze bedziesz kwiczał ..." usmiechnał sie złowieszczo . |