Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2013, 21:14   #107
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację



TORCH, PRAHA, JONASZ, ORTEGA


Krew zmroziła ich. Wpompowała adrenalinę do krwi zastrzykiem czujności.
Coś było nie tak. Czuli to w powietrzu. Czuli krew i to charakterystyczne COŚ, co towarzyszy nagłej przemocy, coś, co odciska niewidzialne piętno na otoczeniu.

Ciemne tunele były ciche. Pozbawione życia.

Chociaż nie do końca.

- Chodźcie – to Ortega pierwszy dostrzegł znalezisko.

Pod ścianą – metalową i ciemną, leżała ręka. Ludzkie przedramię oznaczone tatuażem Rippersów. Ręka odcięta gładko, fachowo czymś ostrym. Równo – mięśnie, żyły, ścięgna, kość. Z niemal chirurgiczną precyzją.

- Trzeba stąd spierdalać – Praha rozgląda się czujnie. – Tam.

Wskazuje tunel techniczny zamykany zamkiem cyfrowym. Obok zamka ktoś zamontował „obejście”. Prymitywne, ale skuteczne urządzenie przejmujące kontrolę nad elektroniką STRAŻNIKA.

Praha studiuje oznaczenia kodowe. Sektor A-0673. Dwa sektory do celu! Nieźle. Zgodnie z planem.

- Potrzebujemy kodu dostępu.

Jonasz podchodzi do urządzenia. Przygląda się mu z uwagą. Krytycznie. Wręcz z pogardą.

- Sto osiemdziesiąt sekund. Najwyżej. – rzuca krótko podpinając swój WKP pod urządzenie. Szybko, sprawnie, fachowo. Widać, ze wie co robi.
Praha przygląda mu się z uwagą. Potrafi docenić dobrą szkołę. Potrafi docenić umiejętności mistrza w swojej dziedzinie. Być może jako jedyny poza Jonaszem w tej grupie.

Ortega i Torch koncentrują się na otoczeniu. Obserwują tonące w ciemnościach fragmenty TERMINALA. Broń trzymają w pogotowiu. Przeczesują snopami latarek podejrzane rejony.

Jonasz podpięty pod urządzenie wrzuca w bebechy sterownika swój program deszyfrujący. Kombinacja sześciu cyferek. Prosty, szybki kod. Cyferki śmigają na wyświetlaczu WKP w iście diabelskim tempie. Przechodzą jedna w drugą w szaleńczym tańcu elektronicznej enigmy.

Jonasz dzieli swoją uwagę pomiędzy włam elektroniczny do sterownika drzwi, jak również na sygnały emitowane przez jego wykrywacz elektroniki.

Zagłuszacz musi wyłączyć, podkręcić, by prymitywna emisja nie wpłynęła na pracę WKP i proces deszyfracji. Może datego dociera do niego za późno, że nie są sami!

Że mają towarzystwo!


* * *


CARLA

Wędrowiec uśmiecha się i bez słowa rusza korytarzem. Nie ogląda się na Carlę, ale wie, że Córa Rzeźni idzie za nim. Sektor jest cichy. Mroczny. Mężczyzna otwiera prosty mechanizm i kolejny sektor staje przed nimi otworem.

Wkraczają w Ciemność. W Czerń, jak to miejsce nazwał Wędrowiec.
Początkowo nic się nie dzieje. Światło ich latarek faktycznie zanika. Jakby mrok wokół pożerał je powoli, zachłannie i niepowstrzymanie.

- Złap się mnie za pasek i nie puszczaj – głos Krzywego jest dziwnie zniekształcony. Brzmi … obco. Budzi jednak w Carli niespodziewany odruch posłuszeństwa.

Wyciąga dłoń przed siebie, w ciemność, licząc na to, że trafi na jego ciało. Ale zamiast tego czuje jedynie zimny uchwyt kajdanek, szybki zacisk. Widać, że mężczyzna nie robi tego pierwszy raz.

- Spokojnie – głos wcale jej nie uspokaja. – Drugą zapinam na swojej ręce. Nie zgubimy się w Czerni.

Dociera do niej, ze chce ich dobra. Na razie.

Przez chwilę idą w milczeniu. W idealnych ciemnościach. W idealnym mroku. W Czerni.

Ale czerń przestaje być Czernią. Czas zatraca się. Zanika poczucie rzeczywistości. Carla nie czuje siebie. Nie czuje swojego ciała. Tylko słyszy oddech. Nawet nie wie, czy to jej oddech, czy kogoś innego.

Przed oczami więźniarki pojawia się pierwsza plamka światła. Zwija się w małą spiralę. Biała. Rani oczy w Czerni. Czarna. Rani oczy w bieli.

Zwija się. Zwija w szaleńcze okręgi. Wiruje, niczym potępione dusze. Wiruje, niczym diabelski młyn.


Carla zamyka oczy, ale przecież i tak nic nie widzi poza tą spiralą. W tej Czerni.

Spirala zwija się. Obraca coraz szybciej i szybciej. Niczym niepowstrzymany wir. Niesie za sobą posmak grzechu.

Zapomnienie. Obrazy.

Wsysa człowieka, niczym wir. Wysysa, niczym duchowy wampir.

Carla nie czuje już niczego. Nie czuje już nikogo. Nie czuje ….

Nie ….





TORCH, PRAHA, JONASZ, ORTEGA


Maszyna wynurza się z ciemności bezszelestnie. Zapewne wcześniej maskowana jakimś rodzajem kamuflażu termooptycznego wyłania się z ciemności, niczym zwiastun nadchodzącej zagłady.

Nie jest to przysadzisty KLAWISZ. Nie jest to wieloramienny i groźny CERBER. Nie jest to TŁUK, maszyna nastawiona na ogłuszanie i obezwładnianie więźniów. To coś nowego. Nie znają tej konstrukcji. Nigdy wcześniej jej nie widzieli i nigdy wcześniej o niej nie słyszeli.

Maszyna przypomina owada. Modliszkę nieco wyższą od człowieka. Czarny pancerz, chude nogi, obły kształt. Na swój sposób piękna. Pełna harmonia stali i misternej sztuki inżynierskiej.

Nazwa nowej maszyny sama nasuwa się na myśl. MODLISZKA.

Czerwone oczy maszyny kierują się w ich stronę.

Wszystko to dzieje się w ułamku sekund, w mgnieniu oka.
Cichy świst przeszywa powietrze.

Stalowy pręt, niczym bełt wystrzelony z paszczy MODLISZKI wbija się w sam środek czaszki Praha. W tej samej niemal chwili, kiedy ciało szczura, wiedzione instynktem przetrwania, próbuje rzucić się w bok. Zbyt wolno. O kilka nanosekund. Z przedziurawioną czaszką, sława tuneli, nieschwytany szczur pada trupem na ziemię.

Jonasz rozumie. Jonasz wie. To on był celem. To on miał zostać wyeliminowany. To „robak”, jakiego zaszczepił w WKP Praha sprowadził na szczura śmierć.

Dwanaście sekund.

Tyle mają czasu na otworzenie drzwi.

Ortega strzela! Wie, że nie może marnować czasu! Musi rozwalić maszynę. Lub przynajmniej zdezorientować.

MODLISZKA rusza w ich stronę unosząc przypominające miecze przednie odnóża. Wąskie nogi przebierają energicznie, odnóża wybierają teren przed robotem ostrożnie, z wielką precyzją i pieczołowitością.

Kule rykoszetują po pancerzu, krzeszą iskry i z wizgiem śmigają na wszystkie strony. Pancerz robota wydaje się być naprawdę solidny.
 
Armiel jest offline