Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2013, 20:40   #56
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Zaraz po przyjeździe Baszar w parę chwil ocenił sytuację. Wszyscy żyli, choć niekoniecznie wszyscy byli w jednym kawałku. Ekipa zajęła się innymi zadaniami, takimi jak leczenie i opierdalanie się wzajemnie, a on, ponieważ nie znał się za dobrze ani na jednym, ani na drugim postanowił zabezpieczyć jeńca. Choć technicznie rzecz biorąc kobieta była przez nich ocalona, a nie pojmana, to Indianin nie potrafił myśleć o niej inaczej niż jak o brance. Cóż, może zbyt wiele gardeł poderżnął w ostatnich latach? Z tego co pamiętał, na stacji benzynowej było tylko jedno pomieszczenie z drzwiami i bez okien - stary sracz. Capiło tam okrutnie, ale jak mawiał jeden z jego znajomych, od smrodu jeszcze nikt nie umarł, a od kąpieli stary Crain. Nie myśląc zaprowadził tam skrępowaną kobietę i zaczął objaśniać jej zasady.
- Siadaj. Bez pozwolenia nie wolno ci ściągać opaski ani stąd wychodzić. Nie pytana nie odzywasz się. Jasne?
Dziewczyna posłusznie usiadła i skinęła głową.
- Jasne.
Akurat ten moment wybrał sobie Młody, by z właściwą sobie nonszalancją włączyć się do rozmowy. Czerwonoskóry początkowo tylko się przysłuchiwał, ale nie trzeba było być mistrzem intelektu by odkryć do czego dąży rusznikarz. Baszar postanowił więc mu pomóc i pod pierwszym lepszym pretekstem opuścił smrodliwą celę. Wychodząc z budynku minął akurat wchodzącego Logana, którego postanowił zagadnąć.
- Słuchaj Drake, coś mi się wydaje, że nasza konspira ma coraz więcej dziur. Laska już widziała nasze twarze i kto wie, co słyszała. Jeśli jej nie wykańczamy to kto wie, czy nie lepiej to odpuścić? Tajemniczy wybawcy mogą wzbudzić większą sensację.
- Może tak, może nie - odparł Drake - widziała tylko nas trzech i to raczej w marnym świetle, w gruncie rzeczy zależy mi tylko, by nie dowiedziała się o zadaniu ani przesyłce. Banda uzbrojonych drabów eskortujących skrzynie to łakomy kąsek dla wszystkich zasrańców w okolicy.
- Ano łakomy. Dobrze podłożony ładunek i dupa. Czyli co, jak Polaczek z nią skończy to sznurek i opaska?
- Nie, sam dziwię się, że to powiem, ale to rozwali morale grupy. Plan pozostaje bez zmian, zobaczymy co wyśpiewa Staszkowi.
- OK – potwierdził Baszar i uznając to za wystarczający komentarz udał się na dłuższą rozmowę z matką naturą. Po zakończonych pozytywnie medytacjach nadział się na strapionego Maczetorękiego.
- To by było na tyle, jeżeli chodzi o klasykę nożownictwa… - powiedział Cutler pokazując złamany nóż zwiadowcy. - Moja niunia się złamała po zetknięciu z paszczą mutka. Mark ma Kukri, ale obecnie nie mam nic czym go zainteresuję. Masz pomysł jak można rozwiązać ten problem, Baszar?
- Najprościej byłoby, gdybyś wziął sobie póki co jakąś broń z tych zdobytych razem z laską. Przy najbliższej okazji mogę ci coś zrobić, ale muszę mieć materiał i miejsce. Właściwie to co byś chciał?
- Znasz mnie jak mało kto i wiesz, że z każdej broni ręcznej zrobię coś do zabijania. Może być nóż, pała, łom, siekierka, a nawet Swischerem bym nie pogardził. - James zastanowił się, czy zwiadowca będzie wiedział, o czym mówi. - To taki karwasz z blachy na całe przedramię z pancerną rękawicą. Są wersje z kolcami i bez kolców… Kumpel gladiator kiedyś miał taką, ale była na mnie za mała. Co tam macie po tych porywaczach i ile osób będę musiał o to pytać? - zapytał Cutler.
- Przyhamuj konia, Wodzu - roześmiał się czerwonoskóry. Nie jestem rzemieślnikiem. Potrafię parę rzeczy, ale bez szaleństw. Zrobimy tak: na tyle naszej budy znajdziesz jakieś noże, siekierę, chyba też łom. Weź co ci trzeba; nikogo pytać nie musisz. Jeśli ktoś ma jakieś wąty to mów, żeby przyszedł do mnie. A - i weź se chociaż ze 2 sztuki, cobyś 2 razy nie chodził. Postaram się zrobić ci coś fajnego razem z Młodym, ale to nie na już. Potrzeba czasu. Ok?
- Noże, siekiera, łom? - wymieniał z niedowierzaniem Cutler. - Stary, gdybyś był o pół głowy niższy, o dwadzieścia kilo lżejszy, miał duże cycki i cipkę chyba bym cię ukochał. Teraz jedynie gwarantuję, że jak nie wykorzystam tej broni z sensem to mogą mi uschnąć jaja. A o coś lepszego z Młodym nie musicie się za szybko starać. Nie jestem wybredny. Po prostu wkurwia mnie jak mi się broń w łapach rozsypuje. Sam widziałeś ten nóż…
- Tia, przedwojenne badziewie. James zanim zaczniesz skakać z radości to zobacz co to jest i ile to warte. Szczerze to nie było nawet kiedy tego obejrzeć. Może to jakieś barachło. - Powiedział nieco zbity z tropu tą quasigejowską aluzją Baszar.
- No dobra. - powiedział Cutler tracąc nagle część entuzjazmu. - Może jednak nie będzie tak źle. Zobaczę, przymierzę, a później się odezwę. Dzięki za pomoc, Baszar. - dodał z uśmiechem i oddalił się najemnik.
- Nie ma za co. Będzie dobrze. - Dodał na pocieszenie.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline