Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2013, 22:09   #1
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
[Wh40k] Veritas



"Był to wieczór Dnia Świętej Selene, kiedy otrzymałem nowe życie."







Crea, System Tyestus

- To wszystko, co udało się zdobyć. Wciąż czekamy na resztę danych.
Szlachcic uniósł głowę znad zapisanych chaotycznie notatek, które zakryły już cały blat jego biurka. Uśmiechnął się krzywo do swojej rozmówczyni i machnął ręką wracając do wertowania wzrokiem zapisków. Kobieta zmarszczyła brwi poirytowana i odezwała się ponownie.
- Te informacje dotrą do nas prędzej czy później. To pewnie tylko kwestia dnia czy dwóch...
- Czekanie, czekanie - odezwał się wreszcie mężczyzna. - Czas nie należy do grona naszych sprzymierzeńców - westchnął. - Nie wiem czy dobrze wybraliśmy osobę...
- Dobrze - zapewniła twardo kobieta. - Trochę ufności.
Szlachcic obdarzył swoją rozmówczynię zmęczonym spojrzeniem człowieka starszego niż był naprawdę. Patrzył tak przez dłuższą chwilę, której cisza była przerywana jedynie cichutkim buczeniem elektrycznego grzejnika stylizowanego na staromodny, kunsztownie zdobiony kominek. W końcu z ust mężczyzny padło pytanie, które paść musiało, wypowiedziane suchym tonem.
- Tylko czy podoła?





Śnieg opadał leniwie z nieba okrywając budynki i ulice białą zbroją. Nieposkromiony wiatr szalał między budowlami niosąc ze sobą mróz i śnieg. Nawet posągi świętych nie mogły oprzeć się zimie, chociaż te ważniejsze były odśnieżane regularnie. Nie ze wszystkimi jednak natura obchodziła się łagodnie, więc często ich święte oblicza przesłonięte były puchowymi, bezosobowymi maskami.
Jednak tam gdzie był ten jasnowłosy chłopak śnieg nie docierał, jak i światło zachodzącej gwiazdy Tyestus.
Przedzierał się po okolicy zapomnianej przez ten cały kocioł urzędniczy i wydawałoby się, że nawet przez samego Boga Imperatora. Ciche korytarze o długiej historii świetności i upadku odstraszały swym stanem prawie każdego. Wciąż jednak, mimo wszystkiego, znajdowali się ludzie gotowi zacząć nazywać takie miejsca jak to domem, gotowi podjąć nierówną walkę z bezlitosnym mrozem. Ludzie pozbawieni własnego miejsca. Służyły też za kryjówki dla tych, którzy nie chcieli zostać znalezieni, bo nie ma wielu na tyle śmiałych, aby zapuścić się w głębiny Ula Crei.
On jednak się zapuścił, ale miał ku temu powody i sądził, że każdy postąpiłby na jego miejscu tak samo, gdyby tylko znał stawkę zadania.
Młodzieniec o bystrym spojrzeniu błękitnych oczu, liczący nie więcej niż, zgodnie ze zwyczajowym terrańskim określeniem, szesnaście wiosen, spojrzał w górę. Wysoko przy sklepieniu plątały się zwoje kabli, dawno pozostawionych samym sobie, przepalonych, przeciętych, przegryzionych przez szkodniki. Zapomnianych jak i to całe miejsce. Zapomnianych jak ludzie, którzy je zamieszkiwali.
Kropla lodowatej wody spadła z góry na twarz tego, który ważył się wkroczyć do tego upadłego królestwa.
Chłopak wzdrygnął się. Wydawało się, że na Crei wszystko kręciło się wokół wszechobecnego zimna, które nie dawało o sobie zapomnieć, szczególnie jeżeli mieszkało się w niższych partiach Ula jak on i jego rodzina.
Przemierzał korytarz za korytarzem kompleksu ciągnącego się niczym labirynt złamanej dumy i straconych nadziei. Był tu sam, ale to właśnie mu odpowiadało, mimo że był uważnie obserwowany przez duchy tego miejsca. Nieliczne działające jeszcze światła awaryjne funkcjonujące na mniejszej ilości prądu niż zwykłe, oświetlały drogę chłopcu wskazując drogi do wyjść z tego grobowca. Nie potrzebował ich. Przestudiował wcześniej otrzymane plany tego kompleksu i wiedział gdzie powinien się skierować. Nie było tu miejsca na niedociągnięcia.
Znalazł się na rozgałęzieniu korytarzy. Było to wielkie pomieszczenie tonące w mroku, gdzie znajdowały się tylko nieliczne, czerwone światła awaryjne. Wyszedł na środek próbując w tym półmroku zorientować się w przestrzeni..
Prawie przegapił coś ważniejszego.
Dźwięk ocierania się materiałem o ścianę postawił go w gotowości. Nie był sam, jak miał nadzieję. Mogło to być nic. Mógł to być ktoś, kto uważał ten kompleks za dom, może ktoś dla kogo był on tu intruzem lub łatwą ofiarą. Istniała także inna możliwość.
Znaleźli go.
Zacisnął zęby. Niezależnie od tego, kto znajdował się z nim w tych korytarzach musiał szybko zniknąć, chociaż czuł, że to był łowca. Mocniej się okrył nieprzemakalnym płaszczem, który otrzymał kilka dni temu. Wciąż pachnący nowością, lepiej ocieplany od tego, który nosił do niedawna na co dzień.
Teraz jednak było mu zimno.
Powinien iść na północny-wschód. Powinien ruszyć w prawo.
Rzucił się pędem w korytarz po lewej.





- Nie ma wyboru - odparł na pytanie Inkwizytor z nutą zadowolenia obserwujący zmieniający się pod wpływem emocji, jakie wzbudzało ich spotkanie, wyraz twarzy swojego rozmówcy. - Ale nie to powinno cię interesować teraz. Masz większe zmartwienia.
Inkwizytor spoglądał na siedzącego przed nim na niewygodnym krześle młodego mężczyznę o krótkich włosach o kasztanowym kolorze i przerażonym spojrzeniu piwnych oczu. Odnalezienie go nie było najłatwiejszym zadaniem kiedy ten skrył się w dolnych partiach Ula, ale nie tacy już próbowali umknąć Inkwizycji. Przed Świętym Oficjum nie dało się skryć, a przynajmniej nie na długo.
Mężczyzna nie odpowiedział. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć i czy powinien cokolwiek. Czy powinien wykazać własną inicjatywę? To nie było ich pierwsze spotkanie, ale nie sprawiało to, że było łatwiej... Wręcz wydawało się nadal tak samo trudne, jak i pierwsze, o ile nie bardziej zważając na okoliczności.
- Porozmawiajmy lepiej o czymś interesującym nas obu - odezwał się po chwili milczenia Inkwizytor. - I ustalmy co pozostało nam w tej sytuacji. Co pozostało tobie.





Chłopak rzucił się w jeden z korytarzy nie prowadzący do celu jego podróży. Za nic nie mógł doprowadzić łowcy do miejsca. Nawet... Nawet za cenę życia...
Wiedział, że niedługo powinien dotrzeć do zamieszkałej części, do której prowadził właśnie ten korytarz. Możliwe, że tam odnajdzie azyl, będzie bezpieczny... ale przed czym? Gdzie był łowca, przed którym go ostrzegano? Czy oni sami wiedzieli kim on jest? Wcześniejszy cel podróży był nieważny. Musiał dostać się do miejsca miłego Imperatorowi, chronionego Jego wolą. Potrzebował tylko trochę więcej czasu...
Duch Maszyny opuścił jedno z czerwonych świateł, które wydało ostatni dech nerwowo zapalając się i gasnąc, aby po chwili zgasnąć zupełnie. Pogrążyło to korytarz w ciemności, na której krańcu widać było kolejny czerwony punkcik. Chłopak skrzywił się, ale ruszył dalej już wolniejszym, bardziej ostrożnym krokiem. Niedługo oświetlenie powinno się unormować, kiedy znajdzie się w następnym kompleksie, bliźniaczym do tego, tyle że żywym.
Jeszcze kawałek...Wróg nie ośmieli się wejść za nim do kaplicy i zmącić jej świętości... Prawda...?
Dźwięk wystrzału rozszedł się echem po korytarzach.. Oczami wyobraźni widział jak pocisk wbija się obok niego w jedną ze ścian, co mógł wnioskować jednie po bliskości dźwięku uderzenia. Prawdopodobnie pocisk nie dosięgnął go dzięki osłonie nieprzeniknionej ciemności punktu korytarza, w którym się znalazł. Zupełnie jakby to Duch Maszyny nad nim czuwał
Nie myślał już wiele, a jedynie rzucił się do przodu, byle szybciej dotrzeć do celu, do swojego azylu. Nie miał już wątpliwości, że to właśnie łowca za nim podążał. Żadnych wątpliwości. To nie mogła być wyobraźnia. Czuł jak zaczyna ogarniać go panika, mimo że całymi siłami próbował z nią walczyć. Musiał myśleć trzeźwo, musiał wziąć się w garść. Tu nie chodziło tylko o niego.
Chcieli go żywego. Chcieli go żywego... Ale czy na pewno...?
Kaplica była już tak blisko, tak blisko...
Adiuva me Imperator... Adiuva...





- Wiara - odparł bez namysłu kapłan chcąc dodać tym słowem otuchy nie tylko swojemu rozmówcy, ale także sobie. Przesunął palcami po oprawie otrzymanej księgi- Łaska Imperatora jest po naszej stronie.






Witam w rekrutacji do sesji dziejącej się w ponurej rzeczywistości świata Warhammera 40k. Sesja kręciła się w mojej głowie z dobry rok, w którego trakcie potrafiła zmieniać się diametralnie. Kiedy przybrała realne kształty to już nic mnie nie powstrzymywało przed założeniem rekrutacji, nawet o wiele wcześniej, niż planowałam na początku.



Czas i miejsce
  • Data: 6642935M41
  • Segment: Ultima
  • Sektor: Arretium
  • System planetarny: Tyestus

Skrót ostatnich wydarzeń

W systemie zaczęli ginąć ludzie. Ważni ludzie. Na tyle ważni, aby wzbudzić zainteresowanie. Informacje o ich śmierci nie przechodzą do ogólnej wiadomości, a dane są utajniane. Ważni urzędnicy, jak i szlachcice zwiększyli wydatki na swoją osobistą ochronę. Chodzą plotki o szalonych kultystach, prowadzących prywatną wendettę rodach szlacheckich, czasem nawet o tym, że to kara od samego Imperatora za szkaradne grzechy, jakich dopuścili się zamordowani... Jedno teraz jest pewne. W okolicznościach, które uznano za ściśle tajne, został zamordowany Inkwizytor, badający ostatnie wydarzenia...


Kilka słów o klimacie
Życie w świecie Warhammera 40k nie należy do najłatwiejszych. Ludzkość jest pod oblężeniem z każdej strony, a nie mniejszym zagrożeniem od wroga z zewnątrz jest wróg wewnątrz. W tym świecie jest tylko wojna. Wojna na każdym froncie.
Sesja będzie skupiała się na Imperium i zagrożeniach, z jakimi musi się borykać. Będzie o zbrodni, której niemało w tym świecie. Polityka przeplecie się w fabule, jak i elementy horroru (w końcu strach nie jest rzadkim uczuciem w tym świecie). Walka także się przewinie, ale proszę się jej nie obawiać. Nie będziemy korzystać z żadnego systemu, który wyszedł do 40stki. Będzie to storytelling.


Kilka słów o postaciach
Na wstępie już zaznaczę, że gramy ludźmi, jakich niezliczone biliony w Galaktyce. Oznacza to także, że nie są dostępni Adeptus Astartes ani ludzkie pod rasy. Wybór i bez nich jest imponujący i sądzę, że znajdziecie coś dla siebie. W Imperium dla każdego znajdzie się zastosowanie (chociaż nie każde zastosowanie musi być z radością przyjęte przez osobę zainteresowaną). Jeżeli chodzi o Inkwizycję można wybierać pomiędzy Hereticus, Xeno, Malleus i Sicarius.
Jak nietrudno się domyśleć postacie zostaną zaangażowane w dochodzenie mające na celu zrozumienie co tak naprawdę dzieje się w Tyestusie i poradzenie sobie z zagrożeniem, wydającym się na dobre zadomowić w systemie... i przeżycie przynajmniej tak długo, żeby zdążyć przekazać swoje odkrycia.


Wzór karty postaci
  • Imię i nazwisko (+ przydomek jeżeli postać takowy posiada)
  • Płeć (z zastrzeżeniem, że gramy własną)
  • Wiek
  • Charakter
  • Wygląd + awatar (tylko bez mangi, proszę. Zachowajmy klimat 40k)
  • Historia
  • Przynależność organizacyjna i stopień w hierarchii
  • Najsilniejsza strona: Każdy może się poszczycić czymś, co wyróżnia go z tłumu. Może to umiejętność nabyta, może wrodzona. Dlaczego właśnie wy zostaliście zauważeni?
  • Najsłabsza strona oraz lęki i fobie: Bycie idealnym w Imperium to już niedaleko do herezji. Czy jest coś, w czym postać nie czuje się pewnie? Czy odczuwa przed czymś lęk, racjonalny, a może irracjonalny?
  • Ambicje: Do czego postać dąży? Nawet jeżeli nie miałoby to realnych szans zaistnienia to czego w duchu sobie życzy osiągnąć? Czy ktoś jeszcze i nich wie?
  • Religijność: Jak ważna jest religia w życiu postaci?
  • Ekwipunek i bioniczne implanty: najważniejsze rzeczy, które postać przy sobie nosi i wszczepione implanty jeżeli takowe posiada. Z implantami proszę nie szaleć. NFZ ich nie refunduje, jak i nie ma co zawstydzać techpriestów. :P
Całość proszę przesyłać na maila nerahye[at]gmail.com. Proszę od razu podpisywać się nickiem z Lastnn, a w temacie wpisać "Veritas". Nie musicie koniecznie przesyłać plików Worda czy innego OpenOffice'a. Jeżeli ktoś ma takie życzenie może spokojnie przesłać mi link do GoogleDoc z KP.


Znajomość świata
Nie wymagam od graczy więcej, jak tylko podstawowej wiedzy o Warhammerze 40k (warsztaty to temat na kiedyś), a chętnie przyjmę też nowicjuszy, o ile te podstawy będą znane. Ważna jest chęć pogłębienia wiedzy o tym uniwersum. Służę także pomocą zainteresowanym w tworzeniu postaci czy innych kwestiach tego świata.

Częstotliwość postów i GoogleDoc: Tydzień dla was, dwa dni dla mnie, tyle jeżeli o posty chodzi. Gdoc będzie używany aktywnie.

Ilość graczy: Za minimum wyznaczam 3 graczy, zaś maksimum to 6-8.


Termin: Na KP czekam miesiąc od teraz czyli rekrutacja zakończy się 10.11.2013 o godzinie 23:59.


Pytania: Na wszelkie pytania odpowiem w tym temacie, na GG (1914373, zawsze na niewidocznym, więc pisać spokojnie) lub mailowo, ewentualnie na PW, chociaż moja skrzynka jest raczej przekarmiona.
Na pewno zapomniałam o czymś, więc pytać śmiało.


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 24-10-2013 o 00:28.
Zell jest offline