Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2013, 01:56   #9
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Podlesie niegdyś było uroczą wioseczką, popularnym przystankiem karawan kupieckich i podróżników. Ellyriański garnizon postawił po przybyciu skromną palisadę, która chroniła przed zwierzyną i bandyckimi bandami. Krąg drewnianych, zaostrzonych bali postawiony został wokół kilkunastu chałupek, w których mieszkała z setka pracowitych duszyczek. Był też strażniczy posterunek, zbudowany z kamienia i dumnie obwieszczający wszystkim wokoło, że osada należy do Korony Ellyrii.

Ale edvinowa karawana, niestety, mogła jedynie podziwiać pozostałości po Podlesiu, wyzuty z życia czarny i spopielały relikt dawnej świetności. Palisada już nie broniła wstępu do ludzkich siedlisk; Elva, Tylo i Vindieri bez trudu znaleźli się między szkieletami chat. Wystarczyło tu poluzować, tam kopnąć i voila. Droga stała otworem. Mogli przemykać jak cienie przez cmentarzysko.

Ghrarr, w przeciwieństwie do trójki towarzyszy, wybrał bardziej bezpośrednie podejście. Niczym bohater lub idiota (zależy od punktu widzenia) postanowił wjechać do Podlesia jak pan na włościach, ściągając na siebie uwagę ewentualnych obecnych wśród zgliszczy. Na główny placyk dojechał jednak nieniepokojony i bez uszczerbku na zdrowiu, co dawało nadzieję na brak kłopotów.

Główną atrakcją Podlesia był wielki, sędziwy dąb o rozłożystej koronie, czule nazywany przez miejscowych Staruszkiem. Latem można było skryć się przed słońcem w jego cieniu, ale teraz pozbawione liści gałęzie ostro akcentowały los wioski. Zwłaszcza że na jednej z nich, na grubej linie konopnej, wisiały trzy osoby. Cała czwórka miała na nich dobry widok - Ghrarr na koniu, Elva za winklem, Tylo zerkający zza chlewika i Vindieri przyklejony do beczek.

Tożsamości wisielców domyślali się. Wąsaty i wysoki, ten w zbroi musiał być dowódcą ellyriańskiego garnizonu. Obok niego, brodaty grubasek w kubraku, to pewnikiem starosta, czy inny wójt. Co do profesji trzeciej postaci nie było natomiast żadnej wątpliwości. Kobieta była młoda, niewiele starsza od Elvy, ale nie tak urodziwa. Biała szata, z której wypruto złote nici, była rozdarta i zbrukana krwią. Kapłanka... Nie, akolitka Matki miała przed śmiercią najgorzej. Nie dość, że zarżnęli znajomych i pewnie rodzinę, sfajczyli miejsce zamieszkania, to jeszcze nie wystarczyło im poderżnąć jej gardła. Musieli zgwałcić.

Ale wisielce nie byli jedynymi ofiarami życiowej niesprawiedliwości. Pod studnią leżał młody chłopaczek, tam dwóch chłopów z wyprutymi flakami. U wylotu któregoś z zaułków leżała babuleńka, wbijając niewidzące spojrzenie w gromadzące się daleko w górze chmury. Skurwysyny nie oszczędziły nikogo; smugi krwi na ziemi i liczne ciała dobitnie o tym świadczyły. Goście w Podlesiu wiatr powitali z ulgą - odpędzał smród śmierci i spalenizny z dala od nich, gdzieś w stronę skromnej strażnicy.

Ghrarr i Tylo byli pierwszymi, którzy zorientowali się, że mają towarzystwo.

- Ho, ho! Aleśmy trafili, proszę ja cię.

- Poscenściło nam sie. Szefu tłafił w dziesiontke.

Sępy. Jakaś banda, która musiała odkryć nieszczęście Podlesia przez przypadek. Albo jego sprawcy. Nie było jednak czasu na główkowanie i dociekanie co, kto i czy, bowiem dwójka objuczonych zdobytymi dobrami zbójów już wkroczyła na drugi koniec placu. Chyba zmierzali do garnizonu, ale zatrzymali się na widok Narsaina.

- Czoś ty kułwa za jeden? - Chudy jak tyka i brzydki jak noc szczerbaty wybałuszył komicznie oczy.

- No, kurwa, jak kto? - Ten drugi nie miał wady wymowy, ale urodą dorównywał towarzyszowi. - Frajer jakiś. Tej, żółtooki, myto jest. Zapodaj wszystkie kosztowności i jedziesz dalej. A żwawo, bo inaczej...

Ghrarr znał ludzkie zwyczaje na tyle, by wiedzieć jakie ma wybory i jakie są ich konsekwencje. Nie zapłaci - zajebią i zabiorą. Zapłaci - i tak zajebią. Sytuacja beznadziejna, chyba że miało się asa w rękawie. Albo, jak Narsain, trzy.
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 17-10-2013 o 02:15.
Aro jest offline