WÄ…tek: [Autorski] Zuchwali
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2013, 19:30   #10
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Widok nie wpłynął zbytnio na żołądek Grarr'a. Poczuł zaledwie coś na kształt wzdęcia na widok brzydkiej kompozycji flaków i ich dziecięcych właścicieli. Smród śmierci przytępiał dość wrażliwy nos Narsaina.
Nawet bardziej niż gówna miejskie kilka dni temu w Errden.
To świadczyło o jednym. O świeżości trupów i spaczonym humorze oprawców tworzącym artystyczną wizję masakry.

Jednak nozdrza nie były tropicielowi potrzebne do usłyszenia posapywań i stęknięć przeplatanych brząkaniem czegoś metalowego. Wyciągnięty z juków, krótki łuk z dużym refleksem (dzięki któremu można było przebić dzika na wylot) oparł między końskimi uszami. Szepnął oczywiście konikowi kilka słów na uspokojenie w relaksujących tonach. Grot strzały założonej na cięciwę nie był uszykowany na ludzi. Służył on do poskramiania rozzłoszczonych miśków które nie zdecydowały się uciec przed humanoidem z powodu głodu.

Trwało to krótko bo wszystko było pod ręką ale i tak Grarr dziękował wszelkim bóstwom, że dwójka zdecydowała się wpierw werbalnie zakomunikować swe zdziwienie.
Nim więc groźba, której kwintesencją była pauza dająca rozmówcom pole do popisu pod względem wyobraźni i tego co "inaczej...", na dobre zadomowiła się w dźwiękach otaczających wszystkich zgliszcz, strzała z cichym lekko gwiżdżącym świstem pomknęła ku najmniej objuczonemu z pary.
Ta szybka analiza oraz instynkt, pozwoliły Narsainowi tak, a nie inaczej ocenić poziom zagrożenia ze strony niespodziewanych gości.
Nim do pewnych siebie i trochę przyblokowanych zdobyczami złodziei dotarło co, jak i dlaczego, pięty tropiciela wbiły się mocno w końskie boki. Wymuszając w czworonogu zerwanie się z miejsca do galopu. Celem oczywiście był drugi z przybyłych, a "ogrom" placu ułatwił mu zbliżenie się do sepleniącego w dosłownie kilka susów.

Wszystko w niezmąconym milczeniu. No bo na chuj się odzywać?
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline