I nagle dał się słyszeć głos wszechmogącego (czyli mój, lubię tak się nazywać, to mi poprawia samopoczucie). - I tak wszyscy jesteście nędznymi robakami i wystarczy jedno moje skinienie aby cały świat w ogniu stanął i przetrwają tylko ci co Mi się podlizywali albowiem...
OOOOoobiad! Cholera, zacząłem się już rozkręcać. - Idę! Zaraz przyćmi cię mój majestat, moja potęga i...
- Co ty tam znów gadasz. Pewnie znów leków nie wziąłeś. Prezstań już stękać i jedz!
- ou, przepraszam. Pyszny obiadzik, będę mógł dokładkę? |