Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2013, 17:28   #20
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tej nocy żaden z trójki przyjaciół nie miał spokojnego snu. W ich głowach kłębiły się myśli i wspomnienia. Krople deszczu z coraz większą częstotliwością rozbijały się o parapety i szyby ich pokoi. Ta muzyka natury dodatkowo przeszkadzała w zmrużeniu oka. Ich serca napełniał niezidentyfikowany niepokój.
Być może jego źródła trzeba było szukać w reakcji gospodyni, pani Matyldy w pytanie o Malvina. A być może to sam Malvin był powodem tej bezsenności. Nie widzieli go tyle lat, a czuli się jakby rozstali się wczoraj. To mylne uczucie jeszcze bardziej mieszało im w głowach.
Nadal też nie wiedzieli, co się właściwie stało. W telegramie, wszak było napisane, że Malvin zginął śmiercią tragiczną. Takim słowami określa się tylko wypadki i nagłe, niespodziewane zgony.
Co zatem przydarzyło się ich przyjacielowi?

Gwar rozmów i poruszenie na dole zbudził całą trójkę. Deszcz ciągle padł, a niebo zasnute było ciemnymi chmurami. Zdecydowanie zanosiło się na dłuższe opady.
Z dółu dobiegały odgłosy rozmów wielu osób i zapewne nie było to codziennością tego pensjonatu. Wczorajszy wieczór dobitnie pokazał, że goście są tutaj wyjątkową rzadkością. Ubrawszy się przyjaciele wspólnie zeszli na dół.
W holu i jadalni zebrało się kilkanaście osób. Na widok obcych, wszyscy zamilkli.
Nastała jakże niepokojąca cisza, której nikt nie śmiał przerwać. Po kilku sekundach przez tłum przedarł się pan Terenbach. Jego poważna i zasmucona mina pokazywała, że stało się coś niedobrego.
- Państwo pozwolą ze mną - rzekł bez przywitania adwokat.
Wraz z nim trójka przyjaciół wyszła na tył domu i tam w otoczeniu kubłów na śmieci i strug deszczu uderzających w lichy dach ganku, otrzymali informację, która wstrząsnęła nimi do głębi.
- Szanowni państwo stała się tragedia. Rzecz wręcz niebywała, okrutna i bluźniercza. Powiem wprost, bez owijania w bawełnę. Ktoś wykradł ciało Malvina Badocka z kostnicy.
Przyjaciele przez długą chwilę trawili podaną im informację i nie potrafili uwierzyć w to co właśnie usłyszeli.
We wsi na końcu świata, wsi gdzie każdy znał każdego, wsi, gdzie umarł ich przyjaciel, ktoś właśnie dokonał kradzieży zwłok. Jego zwłok.
Nikt nie zdążył skomentować tych przerażających faktów, gdy warkot potężnego silnika zakłócił ciszę, jaką nastała.
- To chyba ona - powiedział Terenbach - Państwo wybaczą.
Widać było, że nie tylko oni są zszokowani zaistniałą sytuacją. Adwokat tak spokojny i opanowany wczorajszego wieczora, dzisiaj był niczym obłąkany. Nie tylko nie dbał o dobre maniery i zachowanie, ale także w jego oczach i twarzy malował się przejmujący lęk i niepokój.
Nie mając innego wyjścia wszyscy ruszyli za Terenbachem.

Przed pensjonatem pani Matyldy zaparkował właśnie stary, zdezelowany Land Rover. Wysiadła z niego wątła kobieta o niezwykle zgrabnej sylwetce. Bez jasnowidza, czy też podpowiedzi pana Terenbacha, każdy z trójki przyjaciół wiedział, że oto stoi przed nimi córka Malvina.
Ubrana w długą, czarną suknię z licznymi koronkami i falbanami przypominała wdowę z minionych stuleci. Jej twarz skryta była za gęstym woalem, który zwisał z niewielkiego kapelusika umieszczonego na jej głowie.
- Panno Badock - adwokat wyszedł przed szereg i uściskał dłoń kobiety - Jak dobrze, że pani już jest musimy natychmiast porozmawiać.

W biurze Terenbacha
Biuro pana Terenbacha mieściło się zaledwie kilkadziesiąt metrów od pensjonatu pani Matyldy. To właśnie tutaj trójka przyjaciół udała się wraz z adwokatem i córką Malvina, po krótkim powitaniu, jakie nastąpiło na ganku pensjonatu.
Gabinet adwokat był przestronny i urządzony w bardzo klasycznym i wysublimowanym stylu. Skórzane meble, dębowe szerokie biurko oraz eleganckie lampy. Ściany ozdobione dyplomami oraz akwarelami przedstawiającymi okoliczne krajobrazy.
- Panie Terenbach - rzekła córka Malvina - To, co pan mówi przechodzi ludzkie pojęcie…
- Wiem droga pani. Bardzo przepraszam, ale zapewniam panią, że dołożymy wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić.
- Nie wątpię,nie wątpię. Nie bardzo rozumie tylko, jak do czegoś takiego mogło dojść. W takiej mieścienie, jak Raccoon Creek kradzież zwłok. Niewiarygodne.
- Nie potrafię tego wyjaśnić, droga pani.? Chciałabym porozmawiać z przyjaciółmi mego ojca.
- Ależ oczywiście. Jak będę potrzebny, to proszę wołać.

Gdy tylko adwokat opuścił gabinet, córka Malvina zajęła jego miejsce za biurkiem i rzekła do trójki przyjaciół.
- Powiem szybko i bez zbędnych formalności. To miejsce nie jest zbyt dobre do prowadzenia spokojnych rozmów, ale z braku innych możliwości w tej chwili… Lepszy wróbel w garści, jak mówi przysłowie. Powiem otwarcie… potrzebuje państwa pomocy. Sama nie dam rady. Ludzie tutaj mają specyficzny styl bycia i może się okazać, że bardziej będą nam chcieli zaszkodzić niż pomóc. Proszę zatem abyście mi państwo pomogli odszukać ciało ojca. Mam nadzieję, że mi nie odmówicie.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline