Nie, żeby był z tego dumny. Okładał i dostaw wpieprz od starszych, młodszych, większych i mniejszych. Nie, żeby to lubił. Ale czasami, niektórym się zwyczajnie należy.
Szarak, wciąż w pogotowiu podszedł do starca rozcierającego szczękę. - Musisz nam pomóc. Osobno zwyczajnie zginiemy - mówiąc to wyciągnął rękę, by pomóc tamtemu wstać. - My podniesiemy wóz, na tyle ile możemy, ty postaraj się wyciągnąć skrzynkę. - Niezależnie od decyzji Henriego odszedł w kierunku ciężarówki, dalej mając na niego oko. - Ty, chłopaczku - zwrócił się w kierunku zamaskowanego faceta. - Ja i MacGyver, naprawdę potrzebujemy pomocy z tym wozem. -
Czy te gamonie mają ochotę tu umierać? |