Wierzbowski chciał tylko machnąć ręką i wrócić do namiotu, by złapać trochę snu, ale ostatecznie zmienił zdanie. Głupio mu było olewać kumpli. Zwłaszcza, jak robili coś ciekawego. Toteż usiadł na stałym miejscu i bacznie się im przyglądał, obserwując tym samym okolicę z nieco innej perspektywy.
I na całe szczęście nic więcej się już nie działo. Żadnych dzików, ani lisów, czy nawet pieprzonej sowy. - Komando się pobawiło? No, wracać do domciu - powiedział na tyle głośno, by mogli go usłyszeć, po czym sam schował się do środka.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |