Nie zwolniła nawet odrobinę, ogarniając dłońmi gałęzie i pędząc przed siebie. Zdawała sobie sprawę, że zwierzę podąża za nią, ale miała przewagę i na nią liczyła. I na ranę niedźwiedzia. Po minięciu pierwszych zarośli skręciła, by biec minimalnie pod górę. Liczyła na to, że to nie ona zmęczy się jako pierwsza.
~Uff. Teraz czeka mnie tylko wyziębienie podczas biegu przez las, jest coraz lepiej!~
Kierowała się mniej więcej w stronę widzianego wcześniej dymu. Jej ciało domagało się ciepła i teraz dawała mu je biegnąc, to jednak nie mogła robić tego zbyt długo. Zmęczenie i tak już brało górę, ból czuła prawie w każdym zakamarku. Szybko łapała oddech, co jakiś czas obracając się za siebie, by sprawdzić, czy zwierzę ciągle za nią podąża. Jej dłoń mocno zaciskała się na rękojeści noża. W razie czego będzie walczyć.
Nie była z tych, co się łatwo poddają, a życie uważała za zbyt cenne. Nawet jeśli niewiele z niego pamiętała. |