Otto bał się nie na żarty, ale starał się tego nie okazywać. Czuł że na nim i innych magach leży odpowiedzialność za zatrzymanie tego co odbywało się w tych murach. Postawa Nikodemusa uspokajała go. Wyglądało na to że mag ognia wie co robi i Otto postanowił chwilowo robić podobnie.
Odważnie, a przynajmniej wolał to określenie do: „głupio”, ruszył w ślad za magistrem płomienia. Nie było czasu do stracenia. Korytarz był ciemny i nieprzyjemny. Można było wyczuć i zaobserwować zawirowania magii nasilające się z każdym krokiem. Magia w tym miejscu była inna, jakby zachwiana i wypaczona. Zjeżyło to włosy na karku Otta. Zastanawiał się czy rzucanie czarów w tych warunkach będzie bardziej niebezpieczne. Ale o tym miał się przekonać niedługo.
Gdy dotarli do końca korytarza i zobaczyli co dzieje się w pomieszczeniu oświetlonym świecami zadrżał. Widok zdeformowanych sióstr, brata będącego mistrzem ceremonii, zakrwawionego elfa i oka chaosu zmroził mu krew w żyłach, ale też upewnił co do działań jakie musi podjąć. Momentalnie przypomniał sobie inkantację, słowa mocy same układały się w jego umyśle. Rozumiał co musi się wydarzyć. Była to pierwsza walka w jakiej brał udział, a to nie pomagało mu w koncentracji. Zaczął skupiać wokół siebie energię chamon lecz w tym miejscu była zbyt rozproszona, a jemu najwidoczniej brakło umiejętności. Niedostateczna ilość kontrolowanej przez niego magii nie pozwoliła w pełni uformować się pociskowi który rozmył się opuszczając jego wyciągniętą dłoń. Gdyby ktoś się przyjrzał zobaczyłby tylko nieznaczne zawirowanie powietrza i chwilowe załamanie światła sprawiające że jego ręka jakby zalśniła złotawo w mroku pomieszczenia.
Nic się nie wydarzyło. Zawiódł, a przynajmniej tak się czuł. Wyobrażał sobie spojrzenie i niezadowoloną minę mistrza.
Na jego szczęście towarzysze okazali się kompetentniejsi. Pokój rozbłysł wiatrem aqshy, a jedna z sióstr padła na ziemię. Jej klatka piersiowa owiana była czerwienią. Była to krew czy czerwony wiatr? Młodzieniec patrzył z szeroko otwartymi oczyma. Wyczuł kolejny pocisk mijający go i równie skutecznie uśmiercający następną siostrę. Nie zdążył nawet mrugnąć gdy Konrad ściął silnym zamachem głowę brata Leomunda która z nieprzyjemnym mlaskiem upadła na ziemię.
I tak oto, w kilka uderzeń serca walka dobiegła końca. Otto czuł że równie dobrze on mógł teraz leżeć pośród zabitych, lecz jakby nie docierało to do niego w tej chwili. Nikodemus postanowił zniszczyć oko chaosu przy pomocy ceremonialnego sztyletu. Był to dość ironiczny obrót spraw. Młody mag ze wszystkich sił unikał patrzenia w to plugastwo. Nie chciał ryzykować. Obejrzał się za siebie marszcząc brwi, przez chwilę zatrzymał wzrok na Kaelu, przesunął go na Falmwita i omiótł resztę pomieszczenia.
Szukał dalszych zagrożeń, rozwiązań, możliwości...
__________________ Our sugar is Yours, friend.
Ostatnio edytowane przez Cattus : 28-10-2013 o 18:44.
|