Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2013, 21:20   #446
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
The Archer by deathknowz on deviantART

Hurts - Illuminated (lyrics) - YouTube

* * *
Kiti;
Jak to mówią, kleryka klątwa nie tyka. A zwłaszcza kleryka z tarczą elfa, który kandydował na stanowisko Wojownika Bieli. Tarcza służąca za stół, teraz posłużyła za krzesło czy stołek, na którym uciekłaś z wody. Klątwa straciła zainteresowanie i zabrała się za kolegę zabójcę. Miałaś wtedy czas, aby zeskoczyć do wody i podbiec z tarczą bliżej drzwi i korby. Niestety, latanie na tarczy, pomimo usilnych [komicznie wyglądających] prób, okazało się niewykonalne. Równie wykonalne, co przestawienie krzesła bez kółek, na którym się siedzi, o kilkanaście metrów. Kiedy zeskoczyłaś do wody, klątwa natychmiast odwróciła się z niskim, wcale nie-kobiecym warknięciem, zawracając po ciebie. Już w zasięgu korby wlazłaś znów na tarczę. Klątwa zatrzymała się, straciwszy trop. Wyglądała na sfrustrowaną, ale pogodzoną z losem, niczym tępy zombi, podążający tylko tam, gdzie zczai coś do jedzenia. Zdało ci się, ze klątwa doskonale was widzi i doskonale wie, kto jest tu wyznawca Bieli a kto wyznawcą Lolth. I ciebie zdecydowanie nie lubiła bardziej. Kiedy wyszłaś z wody, klątwa zawróciła znów do Diritha, który sukcesywnie, korzystając z okazji, przemieszczał się bliżej drzwi. Gdy była w odpowiedniej odległości, sięgnęłaś po korbę. Natychmiast usłyszałaś warknięcie i zbliżające się chlup, chlup, chlup… Wilczą łapą generalnie źle kręci się korbami, ale pod odpowiednią presją, zrobiłaś to jak zawody odźwierny. Drzwi ze zgrzytem zaczęły się otwierać. Klątwa wydała z siebie bardzo niezadowolony wrzask. Uciekłaś znów na tarczę, aby nie przylazła za blisko. Zawróciła po Diritha. Miałaś wolną drogę i wskoczyłaś przez drzwi do suchego korytarza. Klątwa zupełnie straciła zainteresowanie tobą i skupiła się na Dirithcie.

Pozostawało pytanie co z Dirithem. Chlupotanie w wodzie ustało kiedy z niej wyszedł, klątwa stała i patrzyła na niego, a po chwili znów zanurzyła się bez śladu w podłodze. Przydałby się wam teraz standardowy ekwipunek, lina. Liny jednak nie było. Szczęśliwym trafem, w korytarzu gdzie się znalazłaś, leżało kolejnych kilka przystojnych, zmutowanych trupów. Pomysł jaki przyszedł ci do głowy napawał obrzydzeniem wszystko co żyje pod Światłem. No ale nie mieliście liny.
- Dirith, łap!

Dirith;

Kiti dotworzyła drzwi i dotarła na suchy ląd, poza zasięg wody. Po chwili rozglądania się po okolicy, rzuciła ci tarczę. Tarcza z hukiem uderzyła o podłogę, klątwa zawtórowała wściekłym, zwierzęcym skowytem. Pozbierałeś tarczę, którą klątwa się już nie interesowała. Tarcza zaczęła lewitować, podobnie jak wtedy gdy Kiti na niej stała.
- Wejdź na nią i łap! – zawołała wilczyca.
Oniemiałeś. Ale tak, ona… Rzuciła ci, niczym lasso, zakonserwowane ładnie… jelita jednego z trupów. Chwilę potem zwymiotowała, ale generalnie plan był dobry. Kiedy już zaczęła ciągnąć za linę, jęcząc i wymiotując na przemian, mogła cię przyciągnąć na lewitującej tarczy do drzwi. Rzuciła do wody kawałek jednego z trupów, klątwa zaciekawiła się nim i po chwili kawałek owy topniał w wodzie, odwracając jej uwagę.

Dirith, Kiti;
Kiedy już dotarliście bezpiecznie na suchy ląd i Kiti przestała rzygać, zrobiło się cicho. Klątwa najwyraźniej zamierzała pozostać w wodzie i nie interesowała się już wami.
Dungeon level 1 - level concept A: tunnel by Cloister on deviantART
Ruszyliście dalej korytarzem.
W korytarzu, poza paroma swojskimi trupami, było pusto. Czujni, zwarci i gotowi, niebawem odkryliście podejrzane otwory i szczeliny w ścianach, będące zapewne powitaniem dla niechcianych gości. Po bliższych oględzinach okazało się jednak, że czas zabił funkcjonalność pułapek, które zardzewiały, zarosły mchem, lub się pokruszyły. Udało się przejść korytarzem bez szwanku i uruchamiania jakiejkolwiek pułapki. Dotarliście do podejrzanego kompleksu korytarzy. Jak się szybko okazało, było to zapewne więzienie. Dlaczego Irrlyn wybudował wiezienie w tym miejscu, przy świątyni i swoim najcenniejszym skarbie? W mroku rozchodziły się podejrzane szmery. W celach nie było żadnych szczątków, wszystkie cele były puste. Po chwili robi się nieprzyjemnie zimno, i czujecie ze coś was obserwuje. Nie jesteście sami... Sytuacja nie jest zbyt przyjemna i czujecie, że coś próbuje dosłownie wcisnąć się w wasze dusze i rozerwać wasze ciała od środka. To coś cały czas jest blisko, cały czas za wami podąża...
Amnesia Prison Southern Block - YouTube
Ruszacie dalej.
Dungeon level 2 - level concept B: Storage rooms by Cloister on deviantART
W końcu docieracie do sporych drzwi Płyty mają jakiś metr grubości, i… leżą, wywarzone, na podłodze. Co zastanawiające, leżące na ziemi płyty nie są pokryte ani kurzem, ani mchem, grzybkami i porostami, jak pozostałe rzeczy mijane po drodze. Nasuwa to myśl, że zostały wywarzone… niedawno? A podłodze nie ma żadnych śladów stóp, ani żadnych innych śladów czyjej obecności. W każdym razie, szczęśliwie, drzwi stoją dla was otworem. Ktoś wyrwał mechanizm który je otwierał, wyrwał potężne wrota z zawiasami i oszczędził wam upierdliwego poszukiwania dźwigni do otwarcia. Po chwili dotarliście do ogromnej groty, zdającej się być centrum tej świątyni.
an ancient tomb by wanbao on deviantART
Uczucie, że coś za wami łazi, minęło gwałtownie. Grota jest bardzo duża, o wiele przyjemniejsza niż tunele.
room1 by 0BO on deviantART
Wyróżniał się w niej zdecydowanie olbrzymi posąg smoka, posąg naturalnych rozmiarów!
dragon dort by rinpoo-chuang on deviantART
Posąg przedstawiał smoka leżącego na boku, ze złożonymi skrzydłami, podkulonym do ciała ogonem i głową złożoną na ziemi, lekko uchyloną paszczą pełną wielkich zębów. Smok jak smok. Posag, nadkruszony lekko tu ówdzie przez czas, obrośnięty miejscami mchem, porostami i grzybkami, patrzył na was półprzymkniętymi ślepiami. Zdecydowanie był to dziwny posąg, z dziwnego kamienia, czarnego, gładkiego.
AUĆ!!!.... Dirith, drgnąłeś aż, kiedy coś cię mocno oparzyło. Czarny opal stał się tak gorący, że trudno było go dotknąć. Obok głowy smoczego posągu znajduje się charakterystyczny podest. Przypomina trochę dziwaczną fontannę, z której zamiast wody cieknie powolnym strumieniem czarny niematerialny pyłek. Kiedy weszliście do pomieszczenia, a Dirith poczuł oparzenie, z podestu zaczęło spływać więcej czarnego pyłku. Im bliżej podestu Dirith się znajduje, tym wiecej i szybciej pyłku spływa po podeście.
Dungeon level 1 - level concept C: Fountain by Cloister on deviantART
* * *
- Do nogi.
Ogary, wymęczywszy już zabawą berka całe miasto, zatrzymały się z nagła w miejscu, postawiły uszy i radośnie pomerdały ogonami. Azmaer wzywał je gdzieś z głębi Mgieł, oba ucieszyły się że znów zobaczą swojego pana. Ciśnięta przez kogoś włócznie wbiła się w miejscu gdzie stał jeden z ogarów, ale przeniknęła przez jego ciało jak przez mgłę. Oba stworzenia natychmiast zniknęły, pozostawiając zmęczone i przerażone miasto w szoku.
* * *
Dirith, Kiti;
Rozglądacie się wokół. Jest cicho, chłodno. Nie ma tu przystojnych trupów, ani nic w tym stylu. Ot, kolumny, ogromny posąg leżącego smoka, i podejrzana fontanna. Czarny opal zrobił się tak gorący, że trudno utrzymać go w kieszeni lub dłoni przez materiał, parzy jakby płonął ogniem.
- Stój! – usłyszeliście znienacka czyjś ostry krzyk.
Spojrzeliście w bok. Za jedną z wielkich kolumn podtrzymujących strop, stał elf! Skąd…?! Nawet go nie usłyszeliście, Kiti go nie zwęszyła! Tymczasem, był tutaj. Elf, ubrany na biało, w typowe barwy elfów Almanakh, biel i czerwień. Trzymał napięty łuk i celował prosto w Diritha, mierząc go zimnym spojrzeniem! Gdzieś już… takie coś widziałeś…
Skilled Sniper by Satibalzane on deviantART
- Odejdź od Źródła – nakazał ostro i zimno elf. - Nie jesteś moim wrogiem, mroczny elfie, nie chcę z tobą walczyć ani zrobić ci krzywdy – powiedział, tym razem, o dziwo, w drowim języku! - Ale jeśli będę do tego zmuszony, zabiję cię. Zabiję każdego, kto zbliży się do tego Źródła.
Co do…?! Co to za koleś, skąd on się tu wziął?! Najgorzej, że stoi tak daleko od was, na drugim końcu sali! No i ma łuk, a wy nie… Kolejny fanatyk ciskający widłami w drowy? Ale jak on tu do cholery wlazł?! Nie wygląda na zjawę, demona ani klątwę. To raczej zwykły, żywy elf, bardzo niezadowolony z waszego spotkania. Z legendarnej determinacji elfów i ich legendarnej gościnności można wnioskować, że elf nie blefuje i jest w pełni zdolny spełnić swoje groźby.
– Wybacz – ciągnął zimno. – Spokojnie, nie chcę zrobić wam krzywdy. Tylko nie zbliżajcie się do Źródła. Mam na imię Anarion i całe życie poświęciłem na studiowanie Źródła i jego mocy – powiedział spokojniej. - Wiedziałem, że przyjdziesz. Nie wiem kim jesteś, ani jak odnalazłeś serce Timewalkera. Ale na tym się zakończy. Połóż serce Timewalkera na ziemi i powoli odsuń się od niego. Zawróć i odejdź stąd, nie zmuszaj mnie, żebym cię zabił – powiedział. – Proszę, uwierz, mroczny elfie, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Rzuć je ziemię, powoli się odwróć i wyjdź stąd. Nie będę cię ścigał, przysięgam. Nie mogę jednak dopuścić, abyś zbliżył się do Źródła. Jeśli to zrobisz, będę musiał cię zabić tak czy inaczej. Teraz jeszcze możesz odejść.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline