Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2013, 23:17   #31
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Drzwi otwarły się, a Ryan poczuł zapach domowej stęchlizny. Kiedy on tu ostatnio wietrzył? Otworzył okno i zdjął płaszcz oraz melonik. Malutka, przytulna kawalerka sprawiała nie lepsze wrażenie od biura. Z tym, że tutaj panował artystyczny chaos, czyli jak to mówią normalni ludzie syf. Wyciągnął cygaro, szklankę i butelkę Jacka Danielsa. Usiadł przy otwartym oknie i wpatrywał się w ruchliwy, deszczowy Nowy Jork. Musiał ochłonąć, dzisiejszy dzień przyniósł za dużo rewelacji. Włączył swoją ulubioną płytę z bluesem. Oczy nieznajomego zdawały się mówić mu: „widzę cię zawsze i wszędzie”. Paskudne uczucie bycia obserwowanym towarzyszyło mu przez cały wieczór. Wypił więcej niż zwykle.

~Jack, stary, co ja mam zrobić? Nigdy nie byłem takim tchórzem. Co jest ze mną nie tak?~

Jack swym zwyczajem nie odpowiedział, ale Ryan nie oczekiwał odpowiedzi. Poszedł pod prysznic i położył się. Nareszcie.


Deszcz rąbał w szyby jak szalony, a każdy kolejny dźwięk doprowadzał Ryana do szału. Przewracał się z boku na bok, ciągle widział oczy kloszarda. Przeklął go w myślach. Po dwóch godzinach szamotania się w pościeli zaklął brzydko i wypił szklankę whisky. Zazwyczaj to pomagało. Nie dziś.


Gdy wstał spojrzał w lustro. Wyglądał gorzej niż zwykle, a to już coś znaczy. Oczy były wyraźniej podkrążone niż zawsze. Zajrzał do szafy. Wisząca stara, zakurzona i przeżarta przez mole sutanna wyglądała jak z podrzędnego horroru. Nie miał serca jej wyrzucić. Ubrał się w to co zwykle i wyszedł uprzednio wypalając cygaro i wypijając kapkę whisky na dobry początek dnia.

Miał iść do Edmondo, ale knajpka straciła miły klimacik od wczoraj. Ryan wpadł na pomysł przesłuchania kelnera, ale to w godzinach pracy. Uzupełnił żelazną rezerwę Jacka Daniela i kubańskich cygar, po czym zjadł szybkie śniadanie w fast-foodzie. Denerwował się nieco, toteż przed „Arcanum” pojawił się pierwszy z pogardą obserwując ludzi kupujących „magiczne” specyfiki. Gdy pozostali nadeszli, dotknął kieszeni, w której miał pistolet i ruszył z towarzyszami na spotkanie pana D.

Ryan słuchając Dereka wpadł na pomysł ogłuszenia go i oddania do zakładu psychiatrycznego, ale… rozmyślił się. Woń taniego alkoholu irytowała go niezmiernie, gdyż nie przywykł do takiego zapachu. Odezwał się w końcu:

- Tak, tak, oni są potężni bla, bla, bla. Żydzi albo masoni, prawda? – pozwolił sobie zakpić. – Nie ma pan za dużo informacji, a żąda pan informacji od nas. My mamy z panem współpracować, a pan nie wygląda na osobę kompetentną, zresztą podejrzewam pana o nadużywanie złej jakości alkoholu. To, jaki pijemy alkohol świadczy najlepiej o człowieku. - przerwał ten pasjonujący wywód, po trzech sekundach dodał –Sprawdzimy ten adres, ale jeżeli będzie nic nie warty to znaczy, że dalsza współpraca z panem nic nam nie da.

Zmierzył wzrokiem Marka. Coraz bardziej chciał zrobić to, co Lucas.
 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 07-11-2013 o 17:40.
MrKroffin jest offline