Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2013, 12:07   #4
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Cisza, wszech ogarniająca cisza, pustka. czuł się zawieszony, będąc, nie będąc, istniejąc bez punktu odniesienia. Coś nim wstrząsnęło z niemalże błogiej nicości. szarpnęło za nogę rękę. Ciągnęło, w lewo, to w prawo w ciemności. Spadał, a może wznosił się nie wiedział, nie widział, a i uczucie było obce niż od tej pory. palący ból w całym ciele, w gardle i nic.

Zerwał się nagle natrafiając na na jakąś plastikową narzutę z którą zaczął się mocować. po chwili znalazł zamek. Palce wędrowały wzdłuż szwu. Po chwili udało mu się otworzyć, obie dłonie wysunęły się na zewnątrz i rozrywając sobie drogę ku światła wyłonił się z worka niczym obcy z ciała nieszczęśliwego pasażera. gdyby tylko pamiętał który to był film, która część. Plastikowa materia opadła na boki półprzytomnym wzrokiem wodził wokoło. To nie miało sensu.

//Życie jest sumą doświadczeń.
Poematem wersów, słów i zdań.
Koniec kropką, po której
..zostaje tylko kartki biel.
//

Biel? Tak, było biało, wokoło, tak bardzo biało. Białe lampy roznoszące białe światło na białą posadzkę i białe ściany, i perłowo-metaliczne zasuwane szuflady chłodziarek... jak w kostnicy. Kostnicy? Spojrzał na siebie. Był nagi, w rozerwanym zielonkawym worku z kartką na paluchu u stopy. Siedział w czymś co przypominało właśnie taką szufladę. To był jakiś głupi żart nie? Przystawka, była lewa, tak?

Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju, dość obszernym. Mężczyzna, kobieta, hmm.. całkiem atrakcyjne.. chwila, zaraz... podobieństwo uderzyło go z siłą majestatu ostatnich momentów które niechętnie docierały do jego powracającej świadomości. Był głodny, bardzo głodny... Nie! Nie to! Te worki, to miejsce, ich stan wyraźnie.. nietypowy. Byli w kostnicy? Kostnicy? Kostnicy!?

Odetchnął głęboko w osłupieniu kiedy nagle zrozumiał, wyczuł, a raczej nie wyczuł znajomego uczucia nabierania powietrza. Nie oddychał? Sprawdził sobie tętno jednym uchem słuchając co mężczyzna ma do powiedzenia. Brak.

Jeżeli to był, żart, przyrzekał, zarzekał się na wszystkie świętości i nie świętości jakie dane mu było poznać w życiu, że zajebie skurwieli, a potem ich wpierdoli po kawałku, normalnie zeżre im mózgi i nawpierdala się krwistym, aż zdechnie z przejedzenia... zaraz, zatrzymał swój potok myśli. Dlaczego miałby ich zeżreć, dlaczego ma ochotę na mięso... ludzkie? musiał być jakiś chory film, bardzo chory film, jakieś pierdolone reality show gdzie napchają cię psychotropami, a potem... nie to nie miało sensu. Nie podpisał kontraktu, nie?

//Jesteśmy samotnymi motylami.
szukając kwiatów na łące,
tracimy to co nas łączy ze światem.
O jeden kwiat za daleko,
a tam już tylko żabi staw.
gdy motyl obudzi się żabą,
będzie motylem, czy ulegnie żabie?
//

"Kim, nie czym ja kurwa jestem?" Nie rozumiał. Wstał i spojrzał na nich zrzucając z siebie resztki worka.
- Czy ktoś wie co tu się kurwa dzieje? - zapytał bez ogródek. Potrzebował odpowiedzi, jakiegoś naprowadzenia. Nie było tu lekarza, tylko tych dwoje, tylko tych dwoje i tylko oni mogli mieć jakieś informacje. Chyba.. chyba że..
- ..wy też umarliście, prawda? - tego był niemalże pewny. Wszystko zaplanował, ale przeżył, przeżył? Nie, raczej nie. Bardziej, bardziej to odżył patrząc na miejsce w którym byli i raczej na pewno to nie był żart.
 
Dhratlach jest offline