Ash
W momencie, gdy Ash usłyszała krzyk dopadła do kanału i zajrzała do środka.
- No to mamy problem moja droga. Ja nie wejdę do wody, nawet jeśli są to ścieki. On zginie, wiesz o tym? Znam go jeden dzień, dlaczego miałabym się za niego poświęcać?
- - > Jack
Zrobiłeś kilka kroków do przodu, czujesz bolesne ukąszenia szczurków, które kawałeczek po kawałeczku odrywają twoje ciało. Ten wielki, który tkwił ci w policzku, odleciał razem z płatkiem twojej skóry. Zabolało jak cholera. Sieknąłeś kilka szczurków w wodzie torując sobie drogę, ale małe bestie mają nad tobą przewagę liczebną. Próba zdjęcia płaszcza nie bardzo ci się udała, szczury trzymają cię swoimi ząbkami, a ból uniemożliwia koordynację ruchów. Nogi grzęzdną w mule na chodniku. Chwilowo jesteś na przegranej pozycji... Jednak niektóre szczury, te z okolic szyi, twarzy i górnych części ciała zaczynają same odpadać. U wlotu do kanału zobaczyłeś Ashley trzymającą się drabinki, z ręką wyciągniętą w twoją stronę.
- - > Anastazja
Ash rzuciła ci bardzo gniewne spojrzenie. Najwyraźniej bardzo nie podoba jej się twoje zachowanie i żałosna mina, jaką przybrałaś.
- Odsuń się stąd lepiej. Jeśli nie masz zamiaru mu pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj. - odepchnęła cię od włazu i zeszła po drabince w dół. Nie zeszła jednak całkiem do kanału. Przytrzymując się jedną ręką drabinki, drugą wyciągnęła przed siebie, w kierunku, w którym szedł Jack. |