Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2013, 16:22   #7
Mimir
 
Reputacja: 1 Mimir nie jest za bardzo znany
Siwy, na oko siedemdziesięcioletni mężczyzna stał w kolejce na lotnisku w Sofii zaopatrzony w dokumenty swojego serdecznego, niestety już świętej pamięci, przyjaciela, który, tak się złożyło, wyglądał kropka w kropkę jak on. "Najwyższy czas na zmianę klimatu - już nawet obiekty nr 54 i 86 zaczęły się wypalać. Ciekawe, jaką nową naukę przyniesie przyszłość" - pomyślał.
-Następny! - kobieta przy bramce.
Nikolai podszedł, położył na taśmie plecak i laskę i przeszedł przez bramkę.

Niedługo potem siedział już w fotelu przy oknie i wyciągał książkę z plecaka. Najwyższy czas nadrobić nieco zaległości.
Już po chwili zagłębił się w lekturze. Niestety, obok niego usiadła wyjątkowo nieprzyjemna osoba. Ten irytujący gatunek ludzi, którzy usiłują nawiązać przyjazny kontakt ze współtowarzyszami podróży, nie zważając na wyraźny brak chęci ze strony takowych.
-Czy byłbyś tak miły i się wreszcie zamknął? - spytał Nikolai, przerywając towarzyszowi prowadzony po bułgarsku wywód na temat jego pierwszego lotu do stanów.
-Skąd w panu tyle złości? Właśnie wybieramy się do kraju wielkich możliwości!
-Rozmowa z tobą wnosi mniej do mojego życia niż ta książka, więc proszę mi nie przeszkadzać.
Ten, zmieszany, wreszcie umilkł. Na chwilę.
-"chirurgia czaszkowo-twarzowa"; brzmi jak trudna książka - spróbował ponownie towarzysz.
-Niestety, nie wystarczająco. Mengele wiedział więcej sześćdziesiąt lat temu.
-Mengele?
-Udam, że nie usłyszałem pytania. A teraz grzecznie proszę - nie przeszkadzaj mi już więcej.

"San Francisco - to takie amerykańskie. Nazwać miasto grzechu po świętym. Prawie mu współczuję. A teraz do taksówki i do jakiegoś hotelu - trzeba gdzieś zmarnować godziny dnia. Tak na marginesie - zanotować na po powrocie - trzeba coś wymyślić na temat pożytkowania czasu dziennego. Można by pracować dwukrotnie szybciej."

Jadąc ulicami San Francisco Nikolai przyglądał się wracającym do domu imprezowiczom oraz wałęsającym się tu i ówdzie podstarzałym hipisom, którzy nigdy nie opuścili swojej mekki i dalej próbowali szerzyć swoje ideały wśród lekko zataczającej się mijającej ich młodzieży.

Taksówka zatrzymała się, co wyrwało Nikolaia z zadumy.
-"Hotel Mansion" - krzyknął stary czarnoskóry kierowca taksówki.
Nikolai spojrzał przez okno na sypiącą się elewację czegoś, co kierowca nazwał hotelem. "Idealnie" - pomyślał.
-30 dolarów - zażądał kierowca.
Bułgar cisnął zwitkiem pieniędzy przez okienko i od razu wyszedł, czekając tylko na bagaż.

Hotel wyglądał, jakby przeżywał lata swojej świetności w czasach gorączki złota. Nikolai podszedł do recepcji, zadzwonił antycznym dzwoneczkiem i w mgnieniu oka pojawił się chudy, blady, lekko uśmiechnięty jegomość w starym, za dużym garniturze i dźwięcznym, chłopięcym głosem zapytał:
-Czym mogę szanownemu panu służyć?
Nikolai uśmiechnął się ironicznie i odpowiedział:
-Potrzebuję pokoju na jedną dobę. Najlepiej od strony północnej albo w ogóle bez okien, bo jestem zmęczony i chcę się wyspać.
Portier zaświergotał radośnie, po czym szybko zdjął klucz z haczyka, w ułamku sekundy znalazł się za Nikolaiem, trzymając jego bagaż i powiedział:
-ProszÄ™ za mnÄ…, sir.

Portier zatrzymał się w końcu przy jednym z pokoi, otwarł drzwi, wniósł bagaż do środka i wręczył klucz Nikolaiowi. Gdy portier minął próg, Nikolai powiedział głośno -i proszę mi nie przeszkadzać - wręczając człowiekowi pięć dolarów.
Bułgar nie zwrócił nawet uwagi na starą, pożółkłą od dymu papierosowego tapetę. Rzucił bagaż obok pojedynczego, przykrytego brązowym pledem łóżka i udał się pod długo oczekiwany prysznic a następnie ułożył się w niezbyt wygodnym łóżku i poszedł spać.

Następnego wieczoru, gdy wyszedł już z pokoju, przystanął przy portierni, położył na ladzie klucz z pokoju oraz 15 dolarów i rzucił do portiera:
-Proszę mi zamówić taksówkę.
Szczebioczący portier przyjął zapłatę, odwiesił kluczyk, chwycił za telefon, wybełkotał do słuchawki parę słów, odwrócił się oraz swoim piskliwym głosikiem zapytał:
-Czy mogę jeszcze coś dla pana zrobić?
Nikolai uśmiechnął się szyderczo.

Posadził nieprzytomnego portiera w rogu oraz otarł chusteczką resztki krwi z brody. Wyszedł na zewnątrz, gdzie czekała już taksówka. Skierował ją pod podany mu adres.

Nikolaiowi powiedziano, że ma spodziewać się laboratorium, więc kamienica, która ukazała się jego oczom wydała mu się... niewłaściwa. Jednakże wysiadł z taksówki, podszedł do drzwi i zadzwonił.
 

Ostatnio edytowane przez Mimir : 05-11-2013 o 17:24.
Mimir jest offline