Ryan sam już nie wiedział co powinien uczynić. Z jednej strony dziwaczny jegomość robił wrażenie drobnego pijaka i przestępcy, z drugiej było w nim coś charyzmatycznego. Tak czy inaczej był jednym z ich nielicznych tropów, a pozbywanie się jakiegokolwiek źródła informacji byłoby ogromną głupotą. Mimo to Ryana niepokoiły słowa pana D, gdy opowiadał o „nich”. Detektyw postanowił oddać prowadzenie dyskusji Markowi, sam zaś pogrążył się w zadumie. Wtem jednak wbiegł właściciel i bez ogródek stwierdził, że mają zabierać się stąd. Słysząc pytanie Dereka, Ryan zwrócił się do Marka. Głos miał jak zawsze powolny i melancholijny, kompletnie nie wyrażający uczuć
- A co z Lucasem? Nie możemy go zostawić. Zresztą kim są owi goście? – ostatnią część swej wypowiedzi zaadresował do pana D. |