Widząc jej twarz i zachowanie szybko pokręcił głową. Speszył się i trochę dukał następne słowa.
- Nie, to nie tak. I bardzo się cieszę, że to rzuciłaś. To był syf. A ja nie zgłupiałem jeszcze na tyle, by to brać. Zawsze trzymam się z dala od dragów.
Lexi zaśmiała się na te słowa i wyciągnęła rękę, by zmierzwić mu włosy.
- Dobra dobra, każda kurwa ciota wie, by takiego syfu co po nim ludzie padają to nie tykać, ale ostatnio lubisz sobie zapalić trochę trawki, nie pieprz.
Wyjechali już z terenu lotnika, wjeżdżając do Queens i kierując na północ, ku Bronxowi. Zima panowała tu w pełni, śnieg padał, po bokach drogi leżały brudne zaspy śniegu, a mokra jezdnia pokryta była pośniegowym syfem. Mimo tego kobieta jechała tak szybko, jak pozwalały jej korki.
- Chcesz skoczyć do jakiegoś sklepu po drodze, laleczko? - odezwała się, zerkając na długie nogi Felipy. - Jesteś ponętna jak diabli, ale tak to zamarzniesz.
Jej głośny śmiech ponownie rozbrzmiał w samochodzie, a potem włączyła radio. Rozbrzmiał rytmiczny, elektroniczny rap. Wayland odetchnął głęboko. Jego spojrzenie mówiło "później, daj mi trochę powietrza!" czy coś takiego.
- Chodzi o to, że teraz wszystko wydaje się być związane z tym nowym towarem. I coraz więcej osób... wydaje się zaangażowanych - skończył nagle, gapiąc się w okno.
Ostatnio edytowane przez Sekal : 07-11-2013 o 21:31.
|