Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2013, 14:00   #10
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Noc była młoda jeszcze kiedy w oknach mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy rozsunęły się zasłony. W końcu po całym dniu jego lokator dawał znaki życia. Usiadł wygodnie przy biurku tak aby móc dostrzec wszystko co działo się za oknem. Czekał. Ciszę nocy przerwał natrętny dzwonek. Konrad otrząsnął się z zamyślenia i skierował w stronę drzwi.

- Moge w czymś pomóc?- Zapytał widząc przed sobą mężczyznę z gęstą brodą. ”Czy to mógł być on?”

-Witam, nazywam się - sugestywne trzy sekundy pauzy - dr Steve Tisquaris. Powiadomiono mnie, że mam pomóc niejakiemu Konradowi w przeprowadzce.

-Zapraszam.
Odsunął się aby wpuścić gościa do swego mieszkania. Mieszkania które wyglądało jakby nikt nigdy tu nie mieszkał, tak na prawdę nie mieszkał. Co najwyżej pracował. Nagie ściany, tylko bielone, brakowało podstawowych mebli, w pokoju było jedno krzesło i znajdowało się przy biurku. Zresztą równie praktycznym co niewygodnym, stał na nim laptop sugerując, że gospodarz właśnie oderwał się od pracy.
- Proszę wybaczyć brak wygód, przeprowadziłem się niedawno. Dysponuje pan transportem?- Mówił z silnym niemieckim akcentem.

-Na razie przyjechałem taksówką. Transport można załatwić w ciągu jednego wieczoru. Co jest do wzięcia?

konrad wskazał gościowi spakowane trzy dość dużych rozmiarów walizki, choć może należało je nazwać małymi kontenerami. Każda miała niemal półtora metra wysokości i podobną długość szerokie zaś były na prawie metr. Pokryte srebrnym tworzywem wygladały na dość wytrzymałe.

- Nie są zbyt poręczne, i taksówka może nie wystarczyć. Będzie jeszcze jeden neseser ale jego wezmę ze sobą.- Zawahał się chwilę. -Niektóre z tych rzeczy mogą wzbudzić zainteresowanie celników, brał pan to pod uwagę doktorze? A właściwie to jakiej specjalizacji jest pan doktorem?

-Tak właściwie, to jestem profesorem medycyny z Uniwersytetu Lwowskiego. Nazywam się Nikolai. Poprzednie imię i nazwisko były hasłem - ponoć mieliśmy używać jakichś anagramów.

- Hmm, tak rzeczywiście. - Podrapał się po głowie z zakłopotania. Ludzki gest, jeszcze nie wykorzeniony przez krew Kaina w jego arteriach. - Czasami trudno mi się skupić na czymś innym niż moja praca. Mam nadzieję, że nie sprawi to panu kłopotu. - Po chwili jakby sobie o czymś przypomniał. - Czy ja się panu przedstawiłem?

-Niestety nie.

- Konrad Ericsson. Żadnych powiązań z firmą. - Zaakcentował ostatnie słowo tak iż dla nikogo nie mogło być wątpliwości jaką firmę ma na myśli. Wyprostował się podczas tych słów jak struna, jakby zaraz miał salutować.

-Rozumiem. Co transportujemy? Musimy liczyć się z tym, że celnicy będą chcieli to wiedzieć.

- Myślę, że problemem jest nie co a w jakim towarzystwie. Każda z tych rzeczy sama w sobie jest nieszkodliwa, jednak razem mogą wzbudzać podejrzenia. - Wskazał pierwszą z walizek. - Tu na przykład są moje narzędzia, nic szczególnego. W następnej wyposażenie laboratorium chemicznego, też drobiazg. W ostatniej niewielki zapas potrzebnych mi do prac materiałów. Sam pan rozumie, każda z tych walizek osobno nie wzbudza podejrzeń ale razem już tak, niestety. - Przyglądał się rozmówcy ze szczerym i nieskrywanym zainteresowaniem, niczym badacz obserwujący szczura w labiryncie.

-Niestety, nijak nie mogę się z Panem zgodzić. To może wzbudzać podejrzenia. Przynajmniej druga i trzecia.

- Tak pan sądzi? - Zapytał odrobinę przejęty oświadczeniem brodacza. - Ale z pewnością uda się to przetransportować bez większych problemów prawda? W końcu dlatego pana tu przysłano.

-Przysłano mnie do pomocy, a nie do wyręczenia Pana. Ale tak, myślę, że nie powinno być problemów. Najlepiej byłoby podać się za Kanadyjczyków. Swoich zwykle tak dokładnie się nie sprawdza.

- Myślę, że to dało by się zrobić. jednak nie w ciągu jednej nocy.

-Poza tym, warto dołączyć te rzeczy do większego transportu. Albo trzech.

- To rozwiązanie jest prawdopodobnie skuteczne..- Zamyślił się nie chcąc prowokować ewentualnego gniewu rozmówcy. - Jednak zajmie sporo czasu zorganizowanie wszystkiego. Obawiam się, że nie możemy sobie na to pozwolić przyjacielu. - Nieoczekiwanie zmienił sposób w jaki zwracał się do Nikolaia.

-Tak naprawdę, to w dokumenty i odpowiedni wygląd można się zaopatrzyć nawet niedaleko samej granicy. Zamówienie trzech osobnych firm przewozowych nie jest żadnym problemem. Jeśli masz wizę, to możemy pominąć kwestię kanadyjskich dokumentów.

- To może zadziałać. Oczywiście posiadam wizę. - O ile nikt nie będzie dokładniej badał faktu, że została wydana na nazwisko “nieżyjącego” od ponad czterech dekad człowieka. Ale to była Ameryka, tu nikt tak wielkiej uwagi Europie nie poświęcał.- Masz jakieś propozycje odnośnie firm które powinniśmy wynająć?

-Najlepiej te duże, znane. UPS, DHL? Im z natury bardziej się ufa.

- Tak, zajmę się zamówieniem kuriera od razu. - Chwilę się zamyślił. - A może lepiej odwiedzić ich siedzibę i osobiście nadać przesyłkę?

-Jeśli nie chcesz, żeby znali adres, to w sumie ok.

- Myślałem raczej o czasie. Kurier nie dotrze tu w nocy, w każdym razie nie dzisiejszej nocy. Co spowolniło by nas o jedną może dwie doby. Taka niepunktualność może być źle widziana przez pracodawcę. - Konrad naprawdę się przejmował tą kwestią i było to po nim doskonale widać. - Być może można będzie nadać przesyłki bezpośrednio i wyruszyć jeszcze dzisiejszego wieczoru.

-Skoro nalegasz. Pojedźmy tą taksówką najpierw do siedzib, potem na stację kolejową. A teraz, mógłbyś sprawdzić adresy?

- Oczywiście.- Odparł zasiadając przed klawiaturą. Hmmm, nieoczekiwanie mam dobrą wiadomość. Za godzinę przybędzie kurier, nie musimy nigdzie się ruszać. Ameryka ma jednak pozytywne strony. - Dodał wyraźnie zadowolony i nawet trochę rozbawiony swym mało wyszukanym i raczej kiepskim żartem.

-Dobre strony? Nawet w Bułgarii były całodobowe.

- Naprawdę?- Szczere zaskoczenie malowało się teraz na obliczu wampira. - Nie korzystałem z ich usług tak często. No ale mamy teraz chwilę aby w spokoju porozmawiać, może opowie mi pan coś o sobie? Aha i taksówkę można by na razie odwołać, nie potrzebna strata funduszy. - Znów zmienił sposób zwracania się do swego gościa.

-Być może masz rację. Zaraz wracam. - po czym poszedł do taksówkarza, zapłacił mu i odwołał.

Konrad pozostał sam w mieszkaniu - laboratorium. Idealny moment aby odebrać maila o którym upierdliwie przypominała mrugająca ikonka.

Cytat:
Vancouver, Green Dock 42, jacht “Holender”. Z całą pewnością nawet w skromnej ładowni jachtu znajdziesz miejsce, która wystarczy ci na rozlokowanie podstawowego wyposażenia.
Wszystkie hasła rozpoznawcze grupy są anagramami “ui dqt eservsat irs”. 6 osób. Upewnij się, że nie macie intruza. Hołdowanie prawu gościnności innym razem.
Mam nadzieję że towarzysz dotrze. Podróż samowtór zawsze była bezpieczniejsza.
Z wyrazami szacunku,
W.

PS: Antagonizowanie lokalnych wampirów utrudni wam pracę.
A więc to tam miał się udać. Cała ta konspiracja sprawiała, że Konrad czuł iż wszystko jest zorganizowane profesjonalnie. W każdym razie na takie wyglądało.
Wygasił ekran kiedy usłyszał kroki pod drzwiami, Nikolai wracał.

- Czym się zajmujesz? - zapytał po powrocie.

W odpowiedzi Konrad zaprowadził Nikolaia do biurka. Gdzie pod bawełniana ściereczką leżały części rozmontowanej broni. Pistolet dużego kalibru, nosił ślady ręcznego, niezwykle dokładnego przerabiania. Z pewnością był już teraz o wiele lepszą bronią niż egzemplarze produkowane seryjnie.
- W tej chwili, tym. - Pozwolił aby gość nacieszył oczy do woli.

[i]-Rozumiem. Ja osobiście nie jestem zwolennikiem broni. Zbyt dużo jej widziałem na wojnach. Wolę zajmować się biologią. Wampiry, ludzie, inne zwierzęta.

- Zapewniam, że nie takiej. Choć jeszcze nie jest skończony, będzie arcydziełem rusznikarstwa. Bronią śmiertelnie skuteczną wobec każdego zagrożenia.

-Każdego? Ja w Bułgarii miałem mały problem z wilkołakami. Masz coś na nich?

- Oczywiście. Proszę zwrócić uwagę na kaliber tej broni.- Zaprezentował rozmówcy jeden ze specjalnych pocisków. - Powlekany teflonem, z ładunkiem eksplodującym wewnątrz ciała. Proszę mi wierzyć kolego, ta broń powstrzyma każdego.- Z dumą stwierdził gospodarz.

-Rzeczywiście, istnieje taka szansa. Chociaż pamiętam jednego skurwiela, którego to by nie zatrzymało na dłużej niż parę chwil.

- Chętnie bym sprawdził jak sprawdzają się w praktyce.

-Może kiedyś zabiorę Cię na polowanie na grubego zwierza… A teraz - nasz cel prawdopodobnie ma gargulca. Małe armaty się przydadzą.

- Polowanie? Szczerze mówiąc nie mam specjalnie ochot narażać się tak bardzo. Myślałem raczej o kontrolowanym eksperymencie w laboratorium.- Sprecyzował. Zaś zza okna dobiegł dźwięk podjeżdżającego samochodu. Doskonale słyszany albowiem o tej porze w okolicy panował niewielki ruch.

Kurier odebrał rzeczy Konrada nie stwarzając dodatkowych problemów. Formularze wypełnili szybko i sprawnie, zapłata została przelana na konto firmy i po niespełna czterdziestu minutach obaj mężczyźni siedzieli już w taksówce. Konrad zatrzymał niewielki neseser, skórzany, czarny, elegancki. Prezent od jednego z wcześniejszych pracodawców. Niepozorna walizeczka w istocie była najlepszym dostępnym pancerzem dla komputera Konrada. A w nim miał on dane ze wszystkich swoich badań i prac. Nie dziwiło więc, że wolał jej nie spuszczać z oka choćby na chwilę.
 
Googolplex jest offline