Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2013, 14:20   #1
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
[Najemnicy] Porwani


Godzina 11:10 czasu lokalnego
Poniedziałek, 10 styczeń 2049
Houston, Texas


Tanio urządzony, wysłużony pokoik słabego motelu przeżywał lata swojej świetności ze dwadzieścia lat temu. Tu wyznaczono spotkanie, wyraźnie oszczędzając na kosztach. Poszukiwanie własnych dzieci było interesem kosztownym, zwykle rujnowało całą rodzinę i wcale nie przynosiło efektów. Mimo tego, zrozpaczeni rodzice próbowali, aż do skutku. Co bowiem robić, jeśli to własne pociechy są głównym sensem życia?
Małżeństwo już dobrze po czterdziestce, wyglądające na mocno zmęczone, siedziało obok siebie na niewielkiej, trochę poprutej kanapie, czekając cierpliwie na wszystkich, którzy zgodzili się odpowiedzieć na ich wołanie o pomoc. Oboje nosili ślady nerwów z ostatnich dwóch tygodni. Jurij i Melanie Aleksiejew, z podkrążonymi oczami, trzęsącymi się dłońmi, wymiętym ubraniu i siwiźnie na skroniach mężczyzny, ciągle liczyli na odnalezienie swoich pociech.

Inni zjawiali się o czasie, lub prawie o czasie. Pięć osób, w tym trzy kobiety, może raczej dziewczyny patrząc na ich młody wygląd i dwóch starszych przedstawicieli płci brzydszej. Pierwszy z nich, mający mniej więcej czterdzieści lat, jeśli oceniało się na oko, szybko podszedł i przywitał się z małżeństwem, zdradzając swoim zachowaniem, że zdążyli się już wcześniej poznać. Drugi, napakowany olbrzym z łysą głową, a także wszystkie kobiety, takiej przyjemności jeszcze nie miały i teraz wymieniono uprzejmości.

I zaraz po tym Jurij zaczął przedstawiać sprawę, najpierw wskazując dłonią na mężczyznę w schludnej, acz taniej marynarce, tego samego, z którym się przywitali najpierw.
- To jest detektyw Timothy Alker. On zajmował się tą sprawą od tygodnia, śledząc naszą sprawę tu w kraju. Będzie waszym kontaktem, o ile zgodzicie się przyjąć nasze... zlecenie - wyraźnie źle brzmiało mu to słowo w obecnym kontekście. - Nie jest z policji. Policja niewiele znalazła - dodał szybko i z goryczą. Poprawił się na sofie, biorąc dłoń żony w swoją.
- Nasze córki zaginęły dwudziestego szóstego grudnia. Oto one - wyjął i położył na stole zwyczajne zdjęcie. - Mamy również kopie cyfrowe oczywiście. To zdjęcie jest chyba najaktualniejsze - westchnął. - Timothy?

Detektyw, spodziewając się wywołania do kontynuacji tej krótkiej opowieści, odchrząknął się i pochylił, dokładając do zdjęcia na stoliku jeszcze jedno.
- Ten człowiek znany jest pod imieniem Hugo Almeida. Kolumbijczyk z pochodzenia, wychowany u nas. Śledząc ostatnie kontakty Natashy i Sashy, spędzały z nim bardzo wiele czasu. Poszedłem więc tym tropem, a policja potwierdziła, że i one i on znajdują się na nagraniach z kamer na lotnisku. Nie widać tam śladów niepokoju na ich twarzach, podejrzewamy więc, że zostały omamione lub zmuszone do zażycia jakiegoś specyfiku. Tak czy inaczej, z lotniska wyleciały prosto do miejscowości Neiva w Kolumbii. Tam trop się urwał. Lokalne władze obiecały pomoc, ale jak sądzę mają takich przypadków multum i znacznie poważniejsze od tego problemy.
Tu przerwał mu na chwilę szloch Melanie, którą Jurij szybko przytulił, chociaż na jego twarzy odmalowywała się wściekłość.
- Nikt nie może obiecać, że tamtejsza policja i inne służby w ogóle wysłuchają próśb - rozłożył bezradnie ramiona.

Zamilkł i po raz drugi głos zabrał ojciec dziewczynek.
- Wynajęliśmy i opłaciliśmy rodowitego Kolumbijczyka - na ekranie swojego holofonu pokazał zdjęcie podpisane jako Marco Ruiz. - Będzie waszym przewodnikiem i kontaktem wśród lokalnej ludności. Za wasze usługi proponuję czterdzieści pięć tysięcy Eurodolarów. Niestety na więcej nas nie stać... - Spuścił głowę i znów westchnął. Mało prawdopodobne, by negocjacje w tym zakresie coś zmieniły. - Po tysiąc zaliczki dla każdego i zarezerwowane miejsca w samolocie, wylatującym do Neivy jutro o ósmej rana, z lokalnego lotniska.
Uniósł znów wzrok, próbując się uśmiechnąć, na czym niestety poległ.
- Jeśli jesteście zainteresowani, odpowiemy oczywiście na wszystkie dodatkowe pytania.


Ten sam czas
Bogota, Kolumbia


Marco Ruiz w tym samym czasie ciągle przebywał w swoim domu, obserwując dwójkę własnych dzieciaków, naparzających się na holograficzne miecze świetlne, które po zderzeniu się ze sobą buczały i sypały niby-iskrami. Niby zwyczajna zabawka, ale swoje kosztowała. Utrzymanie rodziny nie było prostą sprawą, jak się okazywało. Zwłaszcza utrzymanie jej przy życiu.
- Zrobisz wreszcie coś z tą lodówką?! Szału dostanę!
Ton głosu jego żony świadczył o tym, że nie był to najlepszy z jej dni. Mimo takiej technologii, okres przedmiesiączkowy, u niektórych permanentny, wcale nie zniknął. On jednak miał co innego na głowie.

Na wyświetlaczu holofonu wyświetlił dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawiało dwójkę zaginionych sióstr, drugie - mężczyznę, który podobno je uprowadził. Hugo Almeida, pochodzący gdzieś z Kolumbii, ostatnio widziany na lotnisku w Neivie, 26 grudnia. Za pomoc w odnalezieniu dziewczyn i służenie jako przewodnik oferowano mu pięć tysięcy twardej waluty - Eurodolarów. I tysiąc zaliczki, co dawało łącznie sześć. Z drugiej strony oznaczało to pracę całodobową.

Jutro przed południem musiał dojechać do oddalonej o jakieś dwieście kilometrów Neivy, odbierając kilkoro ludzi z USA. Lotnisko, które tam się znajdowało, było niewielkie i relatywnie nowe. Chodziły jednak słuchy, że rząd i służby celne nie kontrolują go zbyt dokładnie.
Elena wpadła na niego, piszcząc i śmiejąc się. Holograficzny miecz właśnie obciął mu głowę, na szczęście przenikając przez nią bez żadnej szkody. Kolejna zaleta nowoczesnych zabawek, reagowały tylko na siebie nawzajem. Co wymuszało kupno przynajmniej dwóch sztuk.
Sprawa zaginionych była kolejną, którą musiał trzymać rodzinę z daleka. Wiadomo kto i po co zwykle porywał młode, ładne dziewczyny.
 
Sekal jest offline