Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2013, 20:28   #13
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu

Krótkie kliknięcie urwało przeraźliwe krzyki i zapadła cisza. Nie była to jednak cisza błoga czy kojąca. Susan rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym wyjrzała na korytarz, upewniając się, czy aby na pewno jest sama. W horrorach tak się zawsze zaczynało - niczego nie podejrzewająca ofiara dawała się zwabić w jakiś banalny sposób do samotni, z której już nigdy nie wychodziła… Tłumaczka zganiła się w duchu za swoje obawy. Całe piętro wyglądało niczym z horroru i brakowało tylko jakiegoś zamaskowanego psychola, ale przecież takie rzeczy działy się w filmach, nie zaś w gmachu sądu stanowego! Wzięła dwa głębokie oddechy i pozwoliła rozumowi przejąć kontrolę nad uczuciami. Uspokoiła się i po prostu zaczęła myśleć.

Poza magnetofonem i książką w sali nie znajdowało się nic godnego uwagi, postanowiła więc przyjrzeć się obu przedmiotom. Wyglądało na to, że ktoś stroił sobie tutaj jakieś głupie żarty. Może jacyś dowcipnisie szykowali intensywny wieczór kawalerski i postanowili zapewnić koledze dawkę wrażeń wszelkiego rodzaju, a Sue po prostu wpakowała się w sam środek zabawy? W jakim innym celu ktoś wnosiłby takie rzeczy do sądu? Książka była zwykłym woluminem popularnonaukowym z lat 60., nie zawierała żadnych oznaczeń, które wskazywałyby na bibliotekę czy jakiś księgozbiór. Być może ktoś wyszperał ją w antykwariacie specjalnie na tę okazję. Koło tortur? Równie dobra strona jak każda inna z opisem metod zadawania bólu. Chatière wzdrygnęła się lekko, kartkując książkę. Odłożyła tomiszcze na blat. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie zabrać go ze sobą, ale zdecydowała się zostawić wszystko tak, jak zastała. Nie wiedziała, do kogo to należy; nie miała ochoty, by ktoś w poszukiwaniu tego wszystkiego, trafił do niej.

Na ile się orientowała, magnetofony szpulowe w rodzaju tego, jaki widziała przed sobą, również były wynalazkiem mniej więcej lat 60. O ile samo urządzenie nie było specjalnie interesujące, o tyle taśma z zapisem kobiecych krzyków była zdecydowanie intrygująca. Na cholerę komuś takiego nagranie? Kobieta włączyła taśmę od początku, mając twarde postanowienie przesłuchania jej do końca. Zmniejszyła nieco poziom głośności, co nie zmieniło jednak faktu, że raz po raz lodowe palce strachu przesuwały się wzdłuż jej kręgosłupa. Miała nadzieję, że dowie się czegoś więcej na temat osobliwego znaleziska, ale całą długość nagrania zapełniały krzyki strachu i bólu. Przewijała je niewielkimi fragmentami, nie mając ochoty siedzieć w tej sali ponad godzinę. Udało jej się dosłyszeć jedynie w tle jakieś niezrozumiałe szepty… Wolała nie wnikać, kto i gdzie przygotował takie słuchowisko.

Zostawiła wszystko tak jak zastała i opuściła pomieszczenie. Przeszła się wzdłuż korytarza, sprawdzając, jak sprawa ma się z innymi pokojami. Wszystkie były otwarte, co wskazywało na to, że nie było wielkim problemem dostanie się tutaj już po wejściu do samego budynku. W żadnym pomieszczeniu nie znalazła natomiast niczego więcej - jedynie trochę starych mebli i masę kurzu. Nie widząc sensu w dalszym przebywaniu na zapomnianym piętrze, skierowała się do windy. Portier u drzwi wejściowych potwierdził obserwacje Susan. Z pomieszczeń nikt nie korzysta i nie korzystał już od dawna. Azbest w ścianach nie sprzyjał bowiem użytkownikom. Pomieszczenia opuszczono i dobudowano nowe skrzydło, co było bardziej opłacalne niż przerabianie całych podziemi. Jako że dostęp do gmachu sądu jest ograniczony i nie wpuszcza się osób bez odpowiednich przepustek, nie było sensu tworzenia dodatkowej kontroli niższych partii budynku, bo i po co ktokolwiek miałby tam schodzić? Zresztą zwykle pracownicy sądu po prostu nie mieli na to czasu. Zdrowy rozsądek podpowiadał zatem, że ktokolwiek bawił się w cokolwiek w podziemiach, musiał mieć przepustkę do sądu. Chatière podziękowała portierowi za wszystkie informacje i opuściła budynek.

***

- Cześć, Joshua. - rzuciła do telefonu, wysiadając z auta pod domem. - Wpadniesz do mnie po pracy? Potrzebuję porządnego masażu i wypoczynku. Stawka taka jak zawsze. I mój barek do twojej dyspozycji.
- Pewnie. Kończę za pół godziny. Przyjadę. Weź gorący prysznic i czekaj na mnie. Ciumki. - odpowiedział rozmówca i rozłączył się.
Susan zaniosła wszystkie szpargały do salonu i zostawiła na stole. Następnie zgodnie z zaleceniem masażysty udała się do łazienki na długi prysznic. Joshua był uroczy, a jego niewątpliwą zaletą był fakt, że był gejem. Obiecała sobie, że nigdy nie przedstawi go Jerry’emu, bo Josh będzie zaprawdę niepocieszony, nie mogąc go nawet tknąć. Swoją drogą ciekawe co u Perriera… Tak długo się nie odzywał.

Otulona w wielki, puchaty ręcznik udała się do kuchni. Ani myślała dzisiaj trenować… Przygotowała sobie lekką obiado-kolację i zasiadła w salonie, przeglądając dokumenty na jutrzejsze posiedzenie. Zajadała biały serek z tuńczykiem i ogórkiem, sprawdzając tłumaczenie, gdy kątem oka dojrzała Koło Fortuny, zupełnie jakby chciało, by na nie zerknęła. Nie zdążyła już wrócić do pracy, bo odezwał się dzwonek do drzwi. Joshua był na miejscu. Zabrała kartę tarota i poszła mu otworzyć. Po drodze odstawiła talerz do kuchni, a samą kartę wyrzuciła do śmieci. Jeśli miało to być coś ważnego czy gdzieś potrzebnego, ktoś zapewne się z nią skontaktuje. Póki co nie była zainteresowana zmienianiem swojej fortuny. Resztę wieczoru spędziła ze swoją męską przyjaciółką, oddając się w jego sprawne ręce. Niemal usnęła mu podczas zabiegów, ale tego właśnie potrzebowała dla porządnego relaksu.

Masażysta opuścił jej domostwo krótko po północy, żegnąjąc ją słowami:
- Przydałby ci się pies. Sama w takim wielkim domu. Trochę to straszne.
Susan zbyła go tylko machnięciem dłoni i zmęczonym uśmiechem, po czym udała się do sypialni, pamiętając jeszcze, by uzbroić alarm.
Zasnęła ledwie jej głowa dotknęła poduszki.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline