Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2013, 02:10   #16
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Sophie zamarła wpatrzona w punkt, który tak bardzo przypominał osobę pchniętą śmiertelnie sztyletem. Czuła, jak serce wybija silne rytmy oddając tym samym zdenerwowanie jego właścicielki. Setki myśli przewijały się przez głowę młodej fotografki. Czy to było tylko złudzenie? To musiało być złudzenie!
Mimo zapewnienia, jakie sobie wmawiała postawienie pierwszego kroku w stronę cieni było jedną z trudniejszych rzeczy, jakie zrobić musiała. Czuła, jakby jej nogi były ciężkie i niechętne do słuchania rozkazów, które popychały je w stronę tego, co tak jednocześnie fascynowało, jak i wywoływało niewypowiedziane przerażenie. Sophie spięła się w sobie i uparcie stawiała krok za krokiem lecz sama złapała się na tym, że stara się stąpać jak najciszej, dziękując Bogu, że wybrała obuwie na płaskie podeszwie. Przyciskała do siebie trzymany kurczowo aparat, jakby miał być jej jedyną bronią przed czającym się w tym miejscu złem. Czas się dłużył i chwila, jaką zajęłoby przejście zdawała się tak naprawdę ciągnąć minuty pełne niepewności i obaw przed tym, co miało czekać ją na miejscu.
Ale przecież to tylko złudzenie…

Kiedy podeszła bliżej nie natrafiła na ciało, które spodziewała się zobaczyć przez całą drogę. Wzięła głębszy oddech, aby uspokoić spięte ciało i myśli, po czym spojrzała ponownie spodziewając się zobaczyć nic innego, jak tylko pustą posadzkę.
I czego ona się bała, jak małe dziecko?
Wtedy jednak coś przykuło jej wzrok.
Na podłodze zobaczyła trochę czerwonego płynu. Krew? Nie, niemożliwe… Nie schyliła się do plamy, aby sprawdzić czym ona była. Wolała zadowolić się naprędce skleconemu wyjaśnieniu, które podpowiadała racjonalna część jej umysłu. Musiało to być wino mszalne nierozważnie wylane podczas mszy lub sok jakiegoś dziecka, którego nie upilnowała skupiona na kazaniu matka. Przecież co by w takim miejscu miała robić krew?

Spojrzenie Sophie przyciągnęła jeszcze jedna rzecz.
Tuż obok zauważyła coś, co sprawiło, że nie uwierzyła od razu swoim oczom. Niedaleko na posadzce leżał… puginał, zupełnie jakby tu było jego miejsce, zupełnie jakby śmiał się ze świętości tego miejsca naruszając ją samą swoją obecnością. I zdawał się wołać Sophie, zachęcając aby przybliżyła się.
Grey przez chwilę stała bez ruchu wpatrując się w broń zanim zmusiła swoje ciało do ponownego ruchu. Zrobiła krok w stronę puginału i przykucnęła obok niego. Wyciągnęła dłoń do broni i zatrzymała nad nim. Orzygryzła wargę walcząc sama ze sobą. Ten przedmiot nie należał do tego miejsca, a może… właśnie należał? Co jeżeli tak było?
Dotknęła delikatnie palcami jego powierzchni, sama nie wiedząc czego się spodziewała po tym czynie. Nie stało się jednak nic szczególnego, a całe pomieszczenie zdawało się śmiać ze strachu, jaki przebiegał zimnym dreszczem po kręgosłupie Sophie. Kobieta przymknęła na moment oczy i chwyciła broń za rękojeść. Podeszła do światła i podniosła posrebrzany puginał oglądając go. Nie miał na sobie żadnych oznaczeń czy symboli. Sama nie wiedziała kiedy wylądował w jej torbie zawinięty w chustkę.

Kiedy tylko zjawił się proboszcz Sophie skorzystała z okazji, aby zadać mu kilka pytań na temat przeszłości tego miejsca. Okazało się, że jakieś siedem lat temu zamordowano tu księdza. Jakaś nieznana kobieta zasztyletowała go i ukradła z zakrystii jeden z ornatów. Był on bardzo stary, bo przywieziony do Europy w XIX wieku. Ponoć, co ustaliła policja, morderczynią była drobna blondynka w okularach lenonkach. Broni nigdy nie znaleziono.

Wsiadając do samochodu po skończonej sesji zdjęciowej Sophie wciąż czuła, że nie opadł z niej niepokój związany z wizytą w kościele. Wciąż miała przed oczami tę… grę cieni… ale czy grą cieni mogła nazwać puginał, który ciążąć jej w torbie dawał tym samym świadectwo swojej realności? Czy mogła zaprzeczyć, że jednak tam coś niewyjaśnionego się zdarzyło właśnie jej?
Wyjęła z torby kartę tarota i przyjrzała się jej ponownie.
Świat...
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 22-11-2013 o 02:12.
Zell jest offline