Po wybuchu złości i serii oskarżeń, jakie wypowiedział w stosunku do antykwariusza Bazhukov, ten zamierzał już odpowiedzieć, ale uprzedziła do Olivia. Starzec, który na dosłownie mgnienie oka zmienił w bojownika zamierzającego bronić swoich racji i już podnosił się z krzesła, by wygłosić miażdżącą tyradę z powrotem na nie opadł. Ze spokojna miną słuchał słów Olivii. Także Elizabeth z uwagą słuchała jej słów. Po pytaniu Olivii w kuchni ponownie nastała cisza. Za oknem wiał coraz silniejszy wiatr, a przez to deszcz chłostał szyby niczym plantator bawełny swych niewolników. Blask świec i lamp naftowych sprawiał, że cała rozmowa wyglądała jak scena w teatrze, a po gestach Olivii efekt ten został tylko wzmocniony.
Elizabeth pochyliła głowę i skryła twarz w dłoniach. Widać było, że początkowa pewność siebie z każdą kolejną chwilą rozpływała się niczym poranna mgła.
Gdy po chwili młoda kobieta podniosła głowę w jej oczach widać było łzy.
- Nie wiem, co jest prawdą, a co tylko ułudą - zaczęła drżącym głosem - Nie wiem, czy mówi pan prawdę, czy tylko stroi pan z nas sobie niewybredne żarty. Nie wiem, czy rację masz ty Wladimirze, czy może masz ją ty Charlesie. W przypadku mego ojca jedno i drugie jest tak samo prawdopodobne. Wiem, że mój ojciec w tych sprawach był bezkompromisowy i jeżeli tylko natrafił na jakiś ślad, to był gotowy poświęcić wszystko, aby go zbadać i sprawdzić. Dlatego też wiem jedno zrobię wszystko, aby odszukać jego ciało i pochować z godnością. Błagam was jednak przyjaciele - wzrokiem powiodła po Olivii, Charlesie i Wladimirze - Pomóżcie mi, doradźcie... sama sobie z tym nie poradzę.
Błagalne słowa Elizbeth nawet oschłego Wladimira chwyciły za serce. A nazwanie ich przyjaciółmi uświadomiła im, że prawdziwa przyjaźń nie umiera, ale ciągle odradza się na nowo. Czuli ciężar odpowiedzialności wobec Malvina, jak i jego córki. Sprawa jednak była na tyle skomplikowana, że należało dobrze się zastanowić, co dalej należy zrobić.
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |