Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2013, 22:14   #211
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Adele nie przejmowała się raną swojego człowieka, bardziej interesowało ją zejście na dół. Drugi z jej ludzi miał linę i zdjął ją teraz z ramienia. Problem tylko taki, że nie było komu jej przywiązać.
- Musimy oświetlić dół, zanim zejdziemy. Pierwszy będzie miał problem - Łowczyni mówiła szeptem, przy zamkniętej klapie. - Pomysły? Można zeskoczyć z tarczą przed sobą, ale trzeba by wiedzieć, w którym kierunku wróg.
Nie zamierzała aż tak ryzykować, by szturmować bez zastanowienia również pod ziemią. Tymczasem ranny przez chwilę chwiał się na nogach, a potem usiadł. Rana nie była głęboka jak na pierwsze oględziny.
- Kręci mi się w głowie... - powiedział bełkotliwym tonem. To co go trafiło musiało być posmarowane trucizną, bez dwóch zdań.
- Psia krew, jeśli to trucizna, musimy go zabrać do medyka - powiedział Almos. - Pomóżcie mi przerzucić go przez siodło! - Zawołał do Hanny i ojca Goethe.
Thomas chwycił szarpie od Almosa i podziękował mu skinieniem głowy, po czym dopadł znów do rannego. Wiedział że czasu jest niewiele i postanowił pomóc mężczyźnie wyplątać się ze zbroi, jednak gdy Almos zaproponował pomoc, Thomas wiedział że jego pomysł jest lepszy i nie zwlekał. Chwycił rannego pod ramię i uniósł go, podprowadził do konia nomady i nie zważając na ewentualne protesty człowieka Adele, pomógł mu wgramolić się na koń.
- Człowieku… nie oponuj mi tu tylko. Teraz przy życiu jeno bogowie i twój hart ducha cię trzymają. Krew masz zatrutą, to przeklęte ostrze musiał być wysmarowane jakimś paskudztwem. Gońcie do felczera. - Goethe wiedział że zbrojni zwykli zgrywać na twardzieli, zatem wystraszenie mężczyzny faktem o truciźnie, które zapoczątkował Almos i dokończył Thomas, mogło przynieść wymierny efekt.
Ranny, coraz mniej zdający sobie sprawę z tego co dzieje się dookoła, szybko znalazł się na wierzchowcu Almosa. Jeździec Równin mógł pognać do medyka, którego lokalizację przekazać mu mogła tylko Hanna. Niestety, zmuszało go to do gnania prawie do centrum Averheim.

Tymczasem pozostali ciągle zebrani byli nad zejściem na dół.
Ekhart przyjął z rąk czarodziejki latarnię nie kryjąc uśmiechu:
- Zapobiegliwość godna pochwały. - powiedział krzesząc ogień i rozpalając latarnię.
Po czym przez okrągły uchwyt na czubku lampy służący głównie do trzymania przewlókł, uzyskaną od jednego z ludzi Adele, linę. Następnie podszedł do otworu w klapie i zaczął spuszczać źródło światła w dół.
- Nachylcie się i popatrzcie co tam widać? - powiedział.
Zajęty tymi czynnościami z początku nie zauważył pomieszania Irminy po nieudanej próbie rzucenia czaru. Teraz jednak z niepokojem przyjrzał się jej twarzy.
- Wszystko w porządku Irmino? Dobrze się czujesz?
Niepokój był jak najbardziej uzasadniony. W pobliżu jeden z obstawy łowczyni został zatruty.
- Wszystko w porządku. - Powiedziała choć głos wyraźnie lekko jej drżał.
Treser podszedł do otworu kucając nieznacznie rozglądał się po pomieszczeniu z strzałą naciągniętą na cięciwę. Wiedział, że przyczajonego w mroku przeciwnika będzie ciężko wypatrzeć, szukał jednak wszelkiego odblasku oczy i ostrza miały to do siebie iż zazwyczaj odbijały w ciemnościach promienie światła i nawet nieznaczny odblask mógł dać wskazówkę gdzie ukrywa się przeciwnik. Treser wolał przesuwać się, będąc wciąż na kuckach wokół otwartej klapy niż ryzykować znaczniejsze pochylenie się do środka, po tym co skaveny zrobiły człowiekowi łowczyni byłoby naiwnością przypuszczać, że mieli tylko jeden zatruty pocisk…
- Jeśli myślisz, że jest tam kolejna pułapka - Powiedziała Irmina obserwując jego działania - Może najpierw spuśćmy na dół tego martwego człowieka. Jemu już i tak nic nie zaszkodzi.
Adele skinęła głową na pomysł Irminy, odpowiadając cicho. Zdaje się, że uważała, że mogą zostać usłyszeni i zrozumiani. Jej człowiek przeciągnął ciało i owijał je liną. Smród trupa jeszcze mocniej uderzył w nozdrza. Łowczyni dała im drugi koniec liny.
- Przywiążcie to gdzieś, tak by uderzył w ziemię, ale w połowie wisiał. Wchodzimy tuż za nim. Przydałby się ktoś z tarczą najpierw, pójdę z nim. Można temu - wskazała trupa - przywiązać światło. Jak będziemy na dole, potrzeba oświetlić piwnicę.

Almos tymczasem popędzał klacz na tyle ile się dało, nie zrzucając półprzytomnego człowieka. Chciał dotrzeć do medykusa i wrócić jak najszybciej.
 
Bounty jest offline