Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2013, 19:59   #25
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Krzyk Laury wciąż jeszcze drżał w powietrzu. Susan zdębiała. Dotychczasowa wściekłość wyparowała nagle, a jej miejsce zajęło zaskoczenie i poczucie zagubienia. W abstrakcyjnych sytuacjach przychodzą do głowy najróżniejsze myśli. Nie zawsze w pierwszej kolejności pojawiają się te rozsądne. Laura? Skąd nagle koleżanka z Silver Ring w sądzie stanowym Nowego Jorku? Dlaczego ona i dlaczego tutaj? W krótkim czasie strach zdominował uczucia Susan, przeganiając bzdurne pytania. Adrenalina przyspieszyła krążenie krwi w żyłach. Kobieta trzasnęła drzwiami i ruszyła biegiem do windy, z której przed chwilą wyszła.

Usłyszała za sobą szczęk otwieranych drzwi i szczęk metalu. Dopadłszy do szybu, Susan obejrzała się przez ramię, ręką szukając na oślep przycisków wzywających kabinę. Rycerze w czarnych zbrojach ruszyli za nią w pogoń. Jak na osoby taszczące na sobie całe kilogramy żelastwa byli niezwykle zwinni. Przywodzili na myśl zawodników futbolu amerykańskiego, pragnących zdobyć swoje upragnione przyłożenie… Klnąc pod nosem i nie mogąc wymacać przycisków na oślep, Susan poszukała ich wzrokiem.

Przycisków nie było. Twarz kobiety owionął podmuch zatęchłego, zastałego powietrza, w którym czuć dało się też inne - jeszcze bardziej nieprzyjemne - wonie. Windy również nie było. Była za to dziura pełna ciemności, wiodąca gdzieś w dół. Mrok był miejscami rozświetlony chybotliwym ogniem pochodni, wprawiającym cienie w tajemniczy taniec. Gdzieś poniżej mignęły zakratowane pomieszczenia. Wszystko to dotarło do Susan w ułamku sekundy. Po chwili dostrzegła również, że ściany dookoła wydają się stare i wykonane z gołego kamienia. Podłoga pod nią dosłownie zmieniła wygląd na jej oczach.

Nagle znalazła się w jakimś pieprzonym średniowieczu! Co to ma być? Przez zasłonę przerażenia przedarła się iskra logicznego myślenia. Rycerze byli już blisko. Nie mogła iść na dół. Wszystko tylko nie iść na dół. Stamtąd mogła już nigdy nie wyjść. Musiała poszukać innej drogi. Pobiegła dalej na oślep, zagłębiając się w labirynt korytarzy.

Mijała kolejne odnogi, nawet nie rejestrując, gdzie skręca. Wszystkie korytarze wyglądały tak samo. Były wypełnione pozamykanymi drzwiami i pełnymi bólu wrzaskami - nawet ciężko było stwierdzić, czy aby na pewno ludzkimi. Nagle ucieczka została brutalnie przerwana przez ślepy zaułek. Jedne drzwi po lewej, dwoje drzwi po prawej, ściana na wprost, a za plecami zbliżający się łomot metalu. Susan dopadł do drzwi po lewej. Były otwarte. Nim zdążyła zorientować się, co znajduje się za nimi, wskoczyła do środka, bo czarni rycerze właśnie wchodzili w korytarz.

Wrzask przerażenia został gwałtownie stłamszony potrzebą zachowania ciszy. Serce podeszło jej do gardła, podobnie jak cała zawartość żołądka. Trafiła oto do kolejnej sali tortur. Madejowe łoże najeżone kolcami, uszkodzona żelazna dziewica i… i… i gnijące, zdecydowanie kobiece truchło w klatce pod sufitem. Kolejna brutalna myśl wyrwała ją z osłupienia: nie mogła dać się sparaliżować strachowi, bo skończy jak tamta.

Omijając więc wzrokiem klatkę z trupem, rozejrzała się po pomieszczeniu. Chowanie się za stołem było totalną głupotą, ale dostrzegła nieco miejsca za żelazną dziewicą. Wcisnęła się za nią, ocierając sobie boleśnie skórę na nogach i ramionach. Całe szczęście, że utrzymywała swoje ciało w świetnej kondycji - centymetr tu i tam, a nigdy by się tu nie zmieściła. Zacisnęła powieki i całą siłą woli uspokoiła oddech. Najlżejszy szmer mógł zdradzić, gdzie jest. Pościg musiał przenieść się gdzie indziej lub zaniechać jej poszukiwań, a wtedy będzie mogła spokojnie przemyśleć, co tu się w ogóle dzieje…

Dało się już słyszeć ciężkie kroki za drzwiami, a przeciągły zgrzyt oznaczał, że właśnie zostały otwarte...
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline