Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2013, 18:31   #15
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Cała trójka, tak jak to uzgodnili, spotkała się nazajutrz w Sztylecie i Firkinie, gotowa do wyruszenia na wyprawę. No, a przynajmniej spakowana. Trudno wszak przygotować się na wszystko, co Morze Astralne mogło rzucić krwawnikowi w twarz. Estel doszła do porozumienia z Arenem, Dotian pożegnał się z siostrą, a Garion zabezpieczył swe leże, by nie zalęgły się w nim czaszkoszczury, albo inne szkodniki jak wszędobylscy ludzie. Pozostało już tylko wykonać ten pierwszy krok i znaleźć ifryta na Wspaniałym Bazarze.





1

Wspaniały Bazar był jednym z miejsc, które niegdyś służyły za siedziby Frakcji. W Kostnicy urzędowali Grabarze, w Wielkiej Kuźni – Wyznawcy Źródła, w Hali Zapisów – Przeznaczeni. Bazar był zaś siedzibą Wolnej Ligi – grupy istot, która ponad wszystko ceniła niezależność i otwartość. I jakże pasowało do nich to, że nie zbierali się w żadnym zamkniętym budynku, a na otwartym placu pełnym najróżniejszych ras i najrozmaitszych dóbr. To, że plac był otwarty nie znaczyło jednak w żadnej mierze, że był tam choć skrawek wolnego miejsca. Wspaniały Bazar zajmował cały plac i rozlewał się na wszystkie przylegające ulice i alejki, tak że gdyby spojrzeć na niego z góry przypominałby pokracznego pająka. Wszędzie znajdowały się rozłożyste namioty, małe kramy, rozłożone na szybko stoiska, w budynkach otaczających plac otwarte był sklepy, natrafić tam można było nawet na zbite z desek zagrody z gotowymi do sprzedaży dwugłowymi świniami, spasionym drobiem i wierzchowcami w przystępnych cenach. Wolna Liga mogła jednak trochę przesadzić z idealizmem, bowiem jako siedziba Frakcji, Bazar miał jedną drobną wadę – nie dało się tam usłyszeć własnych myśli. Wszędzie panowała kakofonia dźwięków: krzyków naganiaczy, rżenia koni, targujących się krawników i wrzeszczących trepów, którym ktoś akurat ukradł drugą sakiewkę w tym samym tygodniu.



2

Teraz wcale nie było inaczej. Ani na jotę. Nawet Autonomi nadal nadzorowali handel na Bazarze, chociaż nie mieli już ani faktola, ani swojego sztandaru. Szczerze mówiąc, mieli to gdzieś. Wojna Frakcji była najlepszą rzeczą, jaka ich zdaniem mogła się miastu przytrafić. Teraz władza należała do krwawników i każdy mógł dążyć do tego, do czego chciał, bez Harmonium dyszącego mu nad uchem.
Niestety konsekwencją tego, że Wielki Bazar nadzorowany był przez grupę, która równie dobrze mogłaby być zwykłymi anarchistami, było to, że panował tu totalny nieporządek. Żadne stoisko nie stało w tym samym miejscu dwa dni pod rząd. Ten sam kupiec raz mógł sprzedawać na samym środku placu, a innym razem wciśnięty był w samiuśki koniec jakiejś bocznej alejki. Znalezienie konkretnej rzeczy bądź konkretnej osoby na Bazarze nie było sprawą prostą. Oczywiście można było pytać, ale otrzymywało się odpowiedzi takie jak „oczywiście, że wiem; ile to dla ciebie warte”, albo „dorzucę odpowiedź na twoje pytanie do tego wspaniałego dywanu”, czy też „mięso, mięso sprzedaję”. Chyba tylko cud i sprawne łokcie sprawiły, że cała trójka dotarła do namiotu ifryta i nie kupiła po drodze wyliniałego psa, słoika starych konfitur, klatki na ptaka i sześciopalczastych rękawiczek.
Co do zasady ifryty i namioty nie chodzą w parach, jako że ifryty są istotami ognia i ognistego temperamentu, co dla płachty materiału mogłoby się skończyć tragicznie. Ostatecznie ifryta łatwo można było przez jego ognisty wygląd pomylić z diabłem. Niewielu pierwszaków o tym wiedziało, ale wśród ifrytów powszechna była legenda, że Baatezu zostali nieumiejętnie stworzeni na ich podobieństwo. Dlatego też, jeśli jakiś pasza czy wezyr miał dobry dzień, mógł uznać pomylenie go z diabłem za komplement. Niemniej szanujący się kupiec musi posiadać stoisko, które odpowiednio się prezentuje – wywalone na ziemię bibeloty nie wzbudzaj w kliencie należnego szacunku. Duży namiot z pułkami uginającymi się od najróżniejszych egzotycznych dóbr i pilnowany przez dwóch uzbrojonych genasi ziemi to zupełnie co innego. Wygląd kupca także się liczy. Ifryt na swą prezencję nie mógł narzekać. Zasiadał na czymś, co wyglądało jak żelazny fotel postawiony na podwyższeniu, z którego hardym wzrokiem obserwował swe towary i wchodzących klientów.



3

O tak, znalezienie ifryta było nieporównanie prostsze od znalezienia jego namiotu. O czym jednak poszukiwacze przygód wkrótce się przekonali, porozmawianie z nim było znacznie trudniejsze. Gdy bowiem tylko zbliżyli się do "tronu" jak spod ziemi wyrosła przed nim wodna genasi.
-Dzień dobry wędrowcy. W czym mogę wam pomóc? – spytała miłym głosem.



4

Gdy przedstawiono jej cel przybycia Estel, Gariona i Dotiana, dziewczyna odwróciła się do ifryta i spuszczając głowę przemówiła do niego w obcym, dziwnie brzmiącym języku, którego żadne z trójki nie rozumiało. Ifryt obrzucił trio taksującym spojrzeniem, jakże typowym dla handlarza i odparł coś, co awanturnicy mieli nadzieję zostało wiernie przetłumaczone przez genasi.
-Jego Wspaniałość wezyr Kareem Abdul-Jabbar, Pan Płomieni, informuje was, że oferta jest aktualna. Rejs handlowy ma się odbyć pojutrze. Jeśli jesteście zainteresowani Jego Wspaniałość sugeruje, byście zapoznali się z umową, a jeżeli spełni ona wasze oczekiwania, podpisali ją swym imieniem – przekazała, po czym wręczyła po kolei eladrince, odłamkowi i człowiekowi po dwa pergaminy.



_________________________________
1 - fragment ścieżki dźwiękowej gry Baldurs Gate 2 - Cienie Amn
2 - grafika pochodzi z podręcznika "Fires of Dis"
3 - grafika ze strony worldsofmagic
4 – grafika autorstwa Marii Ketki Trepaliny
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 27-03-2016 o 22:35.
Zapatashura jest offline