Nagle poczuła się bardzo zmęczona. I ból ze zranionego ramienia przełamał barierę adrenaliny. Jęknęła cicho i powlokła się do ogniska, siadając przy rannym. Przyjrzała się dokładnie zranieniom. Jeśli zwierzę było chore, miała wielkie szanse złapać zakażenie, a nie posiadała nawet gorącej wody do wyparzenia czegoś. A wilki mogły wrócić. Te same lub może nawet inne, jeśli wyczują słabość tutejszej sfory. Skierowała spojrzenie na mężczyznę.
~To wszystko przez ciebie!~
Nie wypowiedziała na głos tych słów. To nie jego wina. A jednak jego. Próbowała uspokoić złość, zajmując się swoją raną.
- Słyszysz mnie? - odezwała się. - Skoro już ratuję ci skórę, mógłbyś chociaż dać głos i powiedzieć kim jesteś.
Nie patrzyła na niego. Dzięki temu nagła nienawiść nie rosła. Rozerwała swoją koszulę, aby móc owinąć nią zranienie. Zmęczenie dominowało coraz bardziej. Wiedziała, że nie będzie w stanie przetrwać tej nocy bez snu, ale nie poddawała się jeszcze.
~Może jednak nie wrócą...~ |