Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2013, 23:50   #4
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
4 Księżyca Myśliwych
874 PE / 987 RC


Poranek jak na jesień był bardzo pogodny, zachęcał do podróży, dużo bardziej niż ostatnie deszczowe dni, Leto nie miał sprecyzowanego celu, jeździł od sioła do sioła, od miasta do miasta w poszukiwaniu okazji do zarobku. Od paru dni na trakcie nie spotkał nikogo, a zajazdu uświadczył chyba jeszcze w zeszłym miesiącu, jednak z tego na ile znał okolice jeśli obecna pogoda dopisze powinien przed zmrokiem dotrzeć do „Potulnego Dzika”.

Na widok zabudowań zajazdu humor mu się poprawił, zdążył zatęsknić już za domowym jadłem i miękkim łożem w nocy, jego koń Luna zapewne też ucieszy się z nocy spędzonej w stajni, z dala od wyjących wilków i chłodu. Wjechał na dziedziniec i wręczył stajennemu dwa srebrnika prosząc o godne zajęcie się koniem. W karczmie roznosiło się przyjemne ciepło a zapach jadła przypomniał Hadriadzie o tym jak bardzo głodny jest po całym dniu wędrówki. Usiadł w kącie i zamówił kaszy ze skwarkami, zalewajke i dzban wina. Rozejrzał się po sali pod oknem siedziała grupka wędrowców pijących gorzałę, prawdopodobnie nie pierwszą flaszke bo wydzierali się na całe gardła, przy kominku zasiadał najprawdopodobniej kupiec ze swoją żoną i pachołkami, natomiast przy drzwiach zasiadał dziwny brodaty jegomość, który wnioskując z ubioru był najprawdopodobniej rycerzem, co dosyć zdziwiło Leto bo od dawien nie widział rycerstwa w tych stronach. Kiedy wino dało o sobie znać i zaczęło cisnąć pęcherz Hadriada wyszedł za gospodę w celu wyszczania się. Nie mógł jednak wiedzieć, że chwile za nim zajazd opuściła pijacka grupa, najprawdopodobniej wietrząc łatwy cel zarobku, kto będzie szukał samotnego wędrowca. Pewnikiem ich plan powiódł by się gdyby nie owy dziwaczny jegomość, który musiał przewidzieć zamiary pijaczków i pojawił się prawdopodobnie ratując strażnikowi dróg życie.

-Karczmarzu jeszcze jeden gąsior wina dawajcie ino hyżo. - zawołał zapraszając rycerza do stołu -Wszak gdyby nie wy jegomościu nie byłoby mi dane zasiadać z żywymi zatem pozwólcie że was ugoszczę na tyle ile pozwala mój skromny budżet.- powiedział przyjmując od kelnerki gąsior i rozlewając wino do pucharów[i]-Pozwól że się przedstawię zwą mnie Leto Hadriada, jestem wędrownym strażnikiem dróg.

-Mnie natomiast zwą Steffen Brandt -ukłonił się w pas -jestem błędnym rycerzem wędruje w poszukiwaniu przygód. Jako, że oboje nie mamy sprecyzowanego celu może byśmy wyruszyli razem przez jakiś czas, wszak dużo raźniej wędrować jak jest do kogo gębe otworzyć a i bezpieczniej, drogi dzisiaj niebezpieczne.

-racje macie panie rycerzu wszak oboje kierunku obranego nie mamy -powiedział Leto dolewając sobie wina.

Noc spędzili na wspólnym biesiadowaniu a kolejne dni na wędrówce, jednak po jednym dniu wygody zaznanej w „Potulnym Dziku” znowu musieli przyzwyczaić swoje grzbiety do nocowania na twardym poszyciu lasu a żołądki do jedzenia tego co udało im się upolować. Pogoda też szybko zaczęła się psuć i przypominać tą bardziej jesienną.


9 Księżyca Myśliwych
874 PE / 987 RC


W pięć dni po wydarzeniach w „Potulnym Dziku”, który dzika miał tylko w nazwie, bo dziczyzny tam nie uświadczyć rozbili obóz niedaleko strumienia, deszczowe chmury sprawiły, że zmrok nadszedł dużo szybciej niż w poprzednie dni a i pogoda nie zachęcała do dalszej wędrówki. Rozbili obóz i jakimś szczęśliwym zrządzeniem losu mimo deszczu rozpalili ogień i rozsiedli się. Nie dane im jednak było długo odpoczywać gdyż szybko zjawili się jacyś ludzie.
Ledwie przybysz zdążył powiedzieć, że nie szukają kłopotów, a mroki nocy rozdarło nienaturalne i przerażające wycie wilka, wtem do niego dołączyły kolejne a do wycia trzask łamanych gałęzi a spomiędzy drzew wyskoczyły wilki tak ogromne i przerażające jakich Leto jeszcze nigdy w życiu nie widział. Sięgnął po pistolet wypalił w stronę najbliższego zwierza i przygotował topór na zbliżającą się walkę.
 
piotrek.ghost jest offline