Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2013, 11:04   #7
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ricard nie miał czasu ani ochoty na obserwowanie efektów swoich strzałów, ani też na czekanie, jak zakończy się walka przy ognisku. I chociaż powinien pomóc wędrowcom, co zmagali się w wilkopodobnymi maszkara,i, to jednak były sprawy ważniejsze.
Pochylony nisko, niemal przyklejony do szyi Kory, zastanawiał się, jakim cudem nikt nie poinformował nikogo z członków karawany o paskudztwach, co napadają na traktach na bogu ducha winnych podróżnych. W ostatniej wiosce zapewniano go, że trakt jest spokojny, prócz - jakże by inaczej - przytrafiających się od czasu do czasu incydentów z bandytami. Czyżby więc wilkopotwory były całkiem nowym nabytkiem? A może z poprzednich napaści nie ostawała się żadna żywa dusza. To zaś, jeśli uwzględni się rozmiary i zapalczywość napastników, było dość prawdopodobne. Wtedy ewentualne zaginięcia poszłyby na karb bandytów, a nie krwiożerczych bestii.

Kora potknęła się, ale natychmiast odzyskała równowagę.
- Dobra Kora, dobra - wyszeptał jej do ucha Ricard i pogładził klacz po szyi.
Zwolnił odrobinę. Jeśli miał ostrzec Sergia, to musiał dotrzeć do obozu żywy.

Dobiegające z przodu, coraz głośniejsze odgłosy walki dobitnie świadczyły o tym, że się spóźnił.
Z pewnością nie zdołał zawrócić - w końcu jechał mniej więcej prosto, a nie w kółko. Powiadali co prawda poniektórzy, że świat jest kulą i jeśli się będzie jechać stale przed siebie, to się w końcu dotrze do punktu, z którego się wyjechało. Nawet jeśli to było prawdą, to musiałaby być to bardzo mała kula. No i tamci wędrowcy nie mieli dzieci.
To znaczyło tylko jedno - spóźnił się. Jednak nie do końca. Co prawda nikogo nie mógł ostrzec, ale mógł wspomóc tych, co przeżyli atak przypominających wilki poczwar.
Z drugiej strony...
Przepatrywaczom płacono nie za udział w walkach, a za robienie z siebie ruchomej tarczy, mającej za zadanie wywabiać , tfu, wypatrywać tych, co mieli niecne zamiary w stosunku do podróżujących. Zdecydowanie bezpieczniej byłoby po cichutku zanurkować w krzaki i udać się do najbliższej wioski, niosąc wieści o grasujących w lesie potworach. Byłoby to o wiele lepsze wyjście, niż oddanie życia w walce, w której na razie szczęście było po stronie potworów.
Ale chyba nie miałby wtedy odwagi spojrzeć w lustro. Sięgnął po sieć.

Kora, może nie z własnej woli, pomogła swemu panu w podjęciu decyzji, w mało delikatny sposób zsadzając go na ziemię.
Ricard przez moment leżał i zastanawiał się, czy widzi gwiazdy, bo się nagle przejaśniło, czy też tak mocno oberwał. Pozbierał się jednak szybko i wprawnym ruchem zarzucił sieć na postrzeloną przez Sergia bestię.
Potem tarcza i miecz... A nuż uda się ujść z życiem?
 
Kerm jest offline