Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2013, 02:03   #12
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Plusk wody pod kilem i monotonne pok pok pok silnika mogły usypiać, jednak obecność oddziałów Viet Congu w pobliżu Seponu wzmagała skupienie. Macbride trzymał swój sektor, mając pod ręką pistolet S&W 39. Bluzę munduru i spodnie wyżął mocno po kąpieli w rzece i wrzucił do niewielkiej kabiny. Będąc w górze od czarnej piżamy i znalezionych na łodzi przyciasnych spodniach, nie rzucał się za bardzo w oczy. Nie przepadał za noszeniem ubrań, z których wcześniej korzystali Wietnamcy, ale jak mus to mus. Kamuflaż był jednym z elementów składowych zadania, więc dobrze by było, gdyby przeciwnik na pierwszy rzut oka nie wziął go za amerykańskiego żołnierza. Oczywiście, przy wnikliwej obserwacji postura Johna zdradzała jego pochodzenie, ale SEALs nie zamierzał nikomu dać tyle czasu na przypatrywanie mu się.

Macbride pociągnął solidny łyk z manierki. Wysoka wilgotność powietrza mogła powodować złudne wrażanie, że nie chce się pić, co przy wysokiej temperaturze i wysiłku było drogą na skróty do odwodnienia. Gorąco nie wybaczało tym, którzy pili za mało. Dżungla zresztą też nie.
Miał zmienić Szczęściarza za sterem, kiedy ten wskazał coś ręką. Skubaniec miał naprawdę bystry wzrok – w dole rzeki wypatrzył unoszące się, napuchnięte i rozdęte od gazów gnilnych zwłoki. Oświetlane blaskiem księżyca ciała przedstawiały się upiornie, ale dla Macbride’a był to dość częsty widok. Nie taki jednak, do którego mógłby przywyknąć. Wojna była jego rzemiosłem, a tam jak wiadomo ludzie zabijają ludzi i trup ściele się gęsto, nie jest to jednak proste do zaakceptowania. Szczególnie, jeżeli na ziemi leżą bracia z Teamów a po ich obrażeniach widać, że na Medevac już za późno.

Minęli koszmarną scenerię, Szczęściarz wyłączył silnik i podryfował do brzegu. Po chwili John usłyszał przyczynę tego manewru – zbliżający się z dołu rzeki odgłos silników Diesla z pędnikami strumieniowymi jacuzzi. Mając za pasem niemal setkę wypadów rozpoznawczych na łodzi Patrol Boat River nie mógłby pomylić tego dźwięku z żadnym innym. Była to muzyka dla jego uszu. Tylko… co u licha robiły tu PBRy? Patrol SEAL Team Two wypuścił się tak daleko od Mekongu? Mało możliwe. Coś się nie zgadzało.
Amerykańskimi łodziami patrolowymi płynęli Wietnamczycy. Towarzyszyły im trzy sampany z załogami uzbrojonymi w broń automatyczną. Macbride był w większym szoku, niż podczas spotkania z rzecznymi zwłokami. Po pierwsze, nie mieściło mu się w głowie, że ktoś mógłby ukraść, kupić czy w inny sposób zdobyć amerykański sprzęt umożliwiający korzystanie z naprawdę dużej siły ognia. Po drugie, w obecnej sytuacji towarzysz Charlie wyjątkowo nie chował się w tunelach pod Cu Chi, ani nie ukrywał w małych wioskach położonych koło kanałów prowadzących do Mekongu. Tym razem atakował mając zdobyczne łodzie przeciwnika, chciał wydać wrogom otwartą walkę. John był gotów ją podjąć tu i teraz. Wyglądało na to, że Charlies spieszą się na samolot do piekła, a żołnierze MACV mogą pomóc im wejść na pokład.
- Kapitanie –szepnął John do dowódcy - skontaktujmy się z TF 116 i wezwijmy wsparcie powietrzne. Niech przyleci Douglas AC-47 Spooky i wypieprzy tych ryżożerców w cholerę. Dwóch PBRów nie możemy zostawić w rękach Viet Congu, bo będą dysponować zbyt dużą siłą ognia. Dla Spookiego to dobry cel, na rzece nie będą mieli gdzie uciec, a jak się schowają to jakoś ich oznaczymy – czy to flarą sygnalizacyjną, czy pociskami smugowymi. Możemy też w ostateczności po prostu strzelić do nich z granatnika. Pilot skieruje ogień tam, gdzie nastąpi wybuch, czy tam, gdzie się pali i pokaże Wietnamcom co mogą zrobić działka Vulcan Gatling. Sampanami i ich załogami możemy się sami zająć. Kapitan nie podzielił jednak destrukcyjnych zapędów Macbride’a. Dał chwilę na przygotowanie do wymarszu, nakazał ustawić się w szyku i ruszyć w kierunku miejsca, w którym ukryte były dokumenty. „Rozkaz to rozkaz” – pomyślał John, mocniej ściskając M16. Z zadowoleniem zrzucił wietnamskie hajdawery i ubrał mokry – ale własny - mundur. Odnotował w myślach, aby przy pierwszej nadarzającej się okazji wyczyścić broń, która pamiętała jeszcze kąpiel. Sama rzeczna woda nie mogła jej uszkodzić, ale w połączeniu z mułem i dziewięćdziesięciosiedmio procentową wilgotnością powietrza tworzyła dość korozyjną mieszankę. A tego karabin nie lubił. „Ty troszczysz się o sprzęt, sprzęt troszczy się o ciebie” – w głowie Johna zabrzmiały słowa instruktora Stone’a. Były prawdziwe zarówno podczas szkolenia UDT, jak i w laotańskiej dżungli.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 21-12-2013 o 16:00.
Azrael1022 jest offline