Magia świąt polega chyba na tym, że minuty magicznie wyparowują z godziny, a godziny z doby, bo w ciągu ostatnich dni cierpię na straszny brak czasu przy komputerze... i dlatego przepraszam, że nie skorzystałem z zaproszenia do docsa, bo nie miałem kiedy. Jeszcze ostatnio znajomi jakoś szaleńczo uznali, że to dobra pora na imprezy, a - no wiecie - naprawdę trudno oprzeć się wolnym tańcom i buziakom ze strony tylu ładnych dziewczyn... no wiecie...
Napisałem samodzielnego posta w czasie tych późnych godzin nocnych, gdzie jedynym objawem życia w domu jest dobiegające znad najbielszej i najmiększej poduszki chrapanie czworonoga. Ale co mam na myśli - zostawiłem taką wygodną furtkę w przedostatnim akapicie, dzięki czemu zawsze można ewentualnie coś dograć, jakby co. Szczerze mówiąc nie sądzę, żebym w tym roku (jak to brzmi
) był zbyt dostępny na docu, ale... zdecydowanie obiecuję się poprawić po sylwestrze