Fliza - Karczma "U Wichlarza"
Skończył posilać się i podniósł by podejść do szynkwasu.
- Jeszcze jedno proszę - wskazał rękę na opróżniony kubek.
- Może piwa ? - zaproponował karczmarz, zwaliste, ale bynajmniej nie opasłe chłopisko.
- Te szczyny świętej Zyty, które nazywacie marcowym podpiwkiem... - skrzywił się wymownie
Gospodarz w odpowiedzi przesłał mu szczerbaty nieco uśmiech i sięgnął po flaszę.
- Przechowajcie to - położył na stole kuszę i kołczan z bełtami - nie będę taskał tego żelastwa ze sobą. A i to jeszcze - położył długi wąski rapier w pochwie z czarnej spękanej skóry.
Sztylet przy sakiewce, sztylet w bucie, trzeci zatknięty za pas na plecach. Arsenał jakiego nie widziano tu chyba od czasów Wojny Herzogów.
- Spokojnie u was, cicho... - podniósł kubek do ust zagadując.
Nim karczmarz zdążył odpowiedzieć wino w kubku kolebneło się grożąc wychlapaniem.
- Co u diabła - warknął i odwrócił się by zobaczyć kto łazi jak oferma. Normalnie nie zwróciłby uwagi, ale to wino było za jego prawie ostatnie monety i nie będzie wylewał mu go jakiś wołorób.
Ostatnio edytowane przez Halad : 26-12-2013 o 12:33.
|