Widok tłumu ludzi uciekającego w popłochu przeraził Michała.
Setki ludzi biegły przed siebie w totalnej panice. Barykada padła, a wraz z nią część strefy.
Myśl, myśl. - Powtarzał sobie Schmidt w głowie. Musiał okiełznać strach.
Matka. - Przypomniał sobie nagle. Wyszła po wodę. Była w tłumie gdy pacjenci przedarli się przez barykady. Była już starszą osobą, jej sprawność fizyczna nie należała do najlepszych. Z drugiej strony strach dodawał sił do biegu, a matka była jedną z twardszych kobiet jaką znał.
Michał domyślał się, że pierwsze kroki Irena skieruje do domu. Nie zostawi swojego ukochanego syna i mieszkania.
Z drugiej strony w miejscu gdzie byli zaraz miało zaroić się od zombie. Zostanie tutaj było co najmniej ryzykowne. No i ten cholerny pacjent na górze...
W tym momencie Schmidt usłyszał krzyk. Przerażający krzyk osoby która właśnie jest mordowana.
Długo miał nie zapomnieć tego dźwięku.
Nie było czasu na myślenie- trzeba było działać. Skoro nie można było liczyć na pomoc wojska ani policji, sam musiał zająć się tym potworem. Postanowił wbiec na górę do mieszkania, wziąć nóż z kuchni i zabić to coś, czymkolwiek było. Wiedział, że musi to zrobić, inaczej, jeżeli jego matka tu wróci, natknie się na to monstrum. -. Poczekaj tu na mnie, zaraz wracam, nigdzie nie odchodź !- Krzyknął do Leny.
Pobiegł na górę. Jego plan był prosty- gdy już zabił pacjenta, miał zamiar uciec z Leną. Chciał biec do środka strefy, do terenów zajmowanych przez polityków. Te na pewno były dobrze obstawione przez żołnierzy. Liczył, że nowa posada Kuby i powołanie się na niego da im dostęp do tego miejsca.
A potem ? Nie było innego wyjścia, musiał wrócić tu i odszukać matkę.
Ostatnio edytowane przez Pechowy Ninja : 27-12-2013 o 14:01.
|