Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2013, 20:47   #12
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Dalej nie rozumiem co masz w planie zrobić z tą wampirzycą Mistrzu - odezwała się po paru chwilach milczącej wędrówki przez labirynt korytarzy Nicol.
- Ona nie jest mi potrzebna Nicol - odpowiedział Żmij, a widząc zdziwienie na twarzy swojej towarzyszki dodał jeszcze.
- Potrzebuje tylko jej ciała, sama jej "istota" nie jest mi potrzebna, będzie tylko paliwem. Jej ciało zostanie zajęte przez mojego gościa, a sama strzaskana już wampiryczną klątwą dusza zostanie rozdarta i pożarta przez istotę która w niej zamieszka. - Nicol słuchała uważnie, ale jej oczy robiły się coraz większe i większe w miarę jak słuchała odpowiedzi Aitvarasa, co prawda nie obce jaj była wiedza o istnieniu rytuałów, klątw i zaklęć ,nie wspominając już o ponadnaturalnych istotach ale to co mówił Walerian ciągle było dla niej trudne do przetrawienia.

*****

Lochy Wali znajdowały się zaskakująco pod dawnym basenem, powód ten był całkiem prosty, wyżłobione w żel-betonowych fundamentach hotelu pomieszczenia pełne kiedyś pomp, filtrów i aparatów chlorujących wodę świeciły już roku od "Tego dnia" pustkami. Po tym jak cały sprzęt został rozłożony na części i wyniesiony by służyć za części zamienne do przeróżnych innych niezbędnych maszynerii. Poza tym jedne wzmacniane stalowe drzwi brak okien i jakichkolwiek innych punktów dostępu czyni z dawnej filtrowni wymarzone pomieszczenie do przetrzymywania nadnaturalnych istot. Zresztą z basenu też nie było już pożytku oszklona budowa przysłaniającego go skrzydła czyniła z niego aktualnie wymarzoną szklarnie.

Zejścia do lochów strzegło dwóch strażników uzbrojonych w jakże ciężką do zdobycia w obecnych czasach broń palną i maczety z posrebrzanymi ostrzami. Normalnie zapewne goście zostali by zapytani o cel wizyty ale
Waleriana w jego leżu nikt nigdy nie zatrzymywał. Krótka wymiana zdań posłała jednego z nich by przekazał rozkazy Nicol, jedna ze świń ma zostać ubita ,a jej krew spuszczona a następnie dostarczona tutaj do Lochów.

Stojąc już pod drzwiami cali Walerian gestem rozkazał Nicol poczekać a sam przesunął potężną zasuwę przekręcił klucz w zamku i wszedł do środka. Widząc kulącą się w koncie wampirzyce poczuł coś na kształt zadowolenia widząc robotę swoich ludzi. Skuta ,rozdygotana i błagająca o litość istota była niegdyś pierwszym z wrogów ludzkiej rasy, pierwszymi którzy wyszli na ulicę i postanowili zmienić je w rzeki krwi. Sama cela też wyglądała przykładowo, ciemna, zimna ,lekko wilgotna i wypełniona nie wyczuwalnym dla ludzi ale oczywistym dla każdej nadnaturalnej istoty odorem pustej i pozbawionej esencji wampirzej krwi. Nic dziwnego ,że wampirzyca zmieniła się w taką nędzną karykaturę, pełne krwawych bruzd po szponach drzwi też nie podnosiły zapewne na duchu. Jednak jej stan psychiczny nie był tutaj istotny, ciało wampirzycy chociaż teraz skarlałe przez głód było młode i silne a dodatkowo zahartowane nawet kroplą nadnaturalności co powinno pomóc istocie utrzymać się w tej skorupie. Walerian starał się być zawsze dobrym gospodarzem, a prośby gości wypadało spełniać z dokładnością, zwłaszcza gdy mogli oni przynieść tak istotne wieści.

Obserwacje wampirzycy przerwał jednak Walerianowi jego amulet, który właśnie drżeniem ogłaszał ,że jakaś nadnaturalna istota wkroczyła w bezpośrednią bliskość jego leża. Żmij opuścił więc cele wampirzycy i skierował się razem z podążającą za nim Nicol w stronę głównej bramy. W połowie drogi jednak coś go zatrzymało idąc jedną z pustych alejek między budkami wyczuł nagle w powietrzu znajomy zapach mieszanki siarki i ozonu, spodziewając się reakcji swojej towarzyszki położył jej rękę na ramieniu i powiedział.
- A oto i mój gość - Nicol po raz kolejny była zdziwiona zachowaniem swojego Mistrza ale podążając za wzrokiem Waleriana szybko zorientowała się o co chodzi, jej dłoń wystrzeliła w stronę kabury by wydobyć zaufany pistolet ale uścisk dłoni Żmija powstrzymał ją bez problemu.
- Gdzie jest moje ciało? - wychrypiała istota. Walerian na początku ją zignorował wbijając zimne jak stal spojrzenie w oczy Nicol.
- Spokojnie - powiedział. Istota jednak nie zechciała jednak poczekać na dalszy ciąg tej konwersacji, przerywając po raz kolejny swoim ni to zapytaniem ni to żądaniem.
- Gdzie. Moje. Ciało? -
Walerian nie lubił jak się mu przerywa, żaden człowiek, no może prócz Séverina, nie śmiał tego robić ,a ponadnaturalne istoty wyczuwając jego aurę zazwyczaj po prostu uciekały, a nie starały się wciągnąć go w dyskusje. No ale dla ważnego gościa można wiele znieść......
- Już czeka, choć wprowadzę cię - odpowiedział w końcu na wezwanie Istoty.
Potwór wyprostował się i ruszył za smokiem. Jego ciało poruszało się chyba tylko dzięki sile woli. Krew sączyła się z uszu, nosa, ust i oczu, a nadwyrężone członki wydawały niepokojące dźwięki.
Czarny humor go chyba jednak nie opuszczał. Gdy wreszcie zrównał się z wyraźnie zaniepokojoną Nicol, ładna niegdyś twarz wyszczerzyła się w złowieszczym, krwawym uśmiechu, a oczy zabłysły radośnie.
- Nie bój się, maleńka. To tylko draśnięcie - istota zachichotała i zaniosła się kaszlem.
Dalej było już tylko milczenie. Widocznie to krótkie zdanie zmęczyło gościa.
Nicol może jeszcze nie robiła w gacie ze strachu ale jej oczy były jednak pełne przerażenia, pierwszą reakcją na widok istoty było natychmiastowa zmiana pozycji "w szyku", Nicol ustawiła się tak by Mistrz odgradzał jej drogę do istoty na żart istoty nie odpowiedziała ale to zapewne dla tego ,że jej oczy usilnie omijały istotę i tylko lekkie nerwowe tiki ukazywały jej przerażenie które usilnie starała się ukryć za groźną miną. Walerian jednak jak by tego nie zauważał i intensywnie rozglądał się na boki jakby szukał czegoś i istotnie tak było, zboczył on na chwilę z trasy porywając z jakiegoś sznurka koc. Wrócił z nim do istoty i zarzucił go na jej ramiona by ukryć groteskowość wyglądu zmaltretowanego ciała następnie jego ręce skierowały się do głowy istoty.
-Poczujesz lekki dyskomfort - powiedział i szarpnął głową istoty raz w jedną raz w drugą stronę by ustawić ją względnie prosto. Niestety w trakcie tego procesu struga krwi z rozpadających się tkanek trafiła na jego twarz, język Waleriana zmył kroplę z jego ust a w jego oczach pojawiło się zrozumienie, jednak postanowił jeszcze nic nie mówić.

Gość nie dostrzegł lub udawał, że nie dostrzegł subtelnej zmiany w postawie i nastawieniu smoka.
- Ach - stwór odetchnął z ulgą - I świat znów jest prosto.
To było jedyne podziękowanie, choć Walerian mógł przysiąc, że gdy okrył groteskową postać dostrzegł wyraz wdzięczności na jej twarzy.
Wreszcie, po chwili kuśtykania dotarli do celi wampirzycy.

Zapach świńskiej krwi wypełniał już lochy gdy do nich dotarli, a przy drzwiach celi wampirzycy stała teraz kolejna dwójka strażników, nie było to nic dziwnego, po dostarczeniu jej takiej ilości "kalorii" na pewno stała się znacznie aktywniejsza, więc dodatkowa obstawa była niezbędna. Drzwi do celi po krótkim rozkazie Nicol zostały otwarte, a Walerian gestem zaprosił Istotę do środka. Osoba która była teraz zamknięta w celi wyglądała zupełnie inaczej, ciało na powrót stało się różowe i jędrne ,a poza w której aktualnie znajdowała się wampirzyca z pewnością zadowoliła by swoimi walorami nie jednego męża, pochylona do przodu z wykręconymi do tyłu skutymi łańcuchami rękoma, zlizując łapczywie resztki krew z podstawionej jej na betonowej podłodze misy. Widząc wchodzącą do pokoju dwójkę zareagowała instynktownie, odskakując do tyłu nieludzko płynnym ruchem i sycząc na dwójkę gości niczym ogromna kotka, niestety całe piękno jej osoby wymykało się z ludzkiego umysłu gdy spojrzało się na jej twarz, wielkie czerwone wypełnione krwią oczy długie potworne kły, cofnięty i zadarty do tyły nos upodabniający jej twarz do pysku nietoperza też nie dodawał jej uroku. Po zaledwie sekundzie obudziła się jednak jej ludzka strona, twarz przeszła gwałtowną metamorfozę i na powrót pojawiła się atrakcyjna twarz przerażonej dwudziestolatki. Sophia znowu skryła się w koncie pomieszczenia.
- Nie, nie, nie, nie, nie...... - wyjęczała, co prawda ciało na powrót było zdrowe, ale umysł potrzebował jeszcze czasu.
Walerian przemówił do istoty wywołując gwałtowne drżenie ciała wampirzycy.
- Możemy ją zakołkować jeżeli będzie ci wtedy łatwiej...-

Istota również zadrżała.
- To nie będzie potrzebne - całe rozbawienie wyparowało z tego czegoś, co trwało w zawieszeniu pomiędzy istnieniami.
- Znów kobieta - prychnął stwór spoglądając na Waleriana przypominającymi czerwone szklane kulki oczyma. Rzuciła też zimne spojrzenie Nicoli - Możecie wyjść... To nie będzie przyjemny widok. Oczy Nicol powędrowały na Smoka szukając aprobaty, a gdy ten kiwnął głową opuściła ona celę. Walerian natomiast pozostał, chciał oglądać przemianę ........
 
czajos jest offline