Ryzykować? Ani z niego akrobata, ani rabuś...wyciągniętym marszowym krokiem podążał dalej na plac Zawiszy, trzymając się z dala od miejsc ograniczających widoczność i uważając na ludzi w panice. Wszędzie naraz umocnienia nie mogły paść, dojdzie gdzieś, gdzie jest porządek...Był gotów przyspieszyć do truchtu, jak tylko zauważy gdzieś pacjentów... |