Słysząc marudzenie towarzysza wiedźminka popatrzyła na niebo:
- Tej nocy nie powinno padać - uśmiechnęła się do Marka - a gdyby jednak... Zawsze wtedy możemy wrócić do stanicy i przekonać tego niezbyt gościnnego typka, że potrzebujemy suchego schronienia.
Gdy zatrzymali się nad strumieniem dziewczyna najpierw rozsiodłała konie. dała im się napić, a potem przywiązała do drzewa na długiej wodzy, by się w miarę swobodnie mogły paść.
Potem podeszła to Aleza:
- Myślę, choć oczywiście mogę się mylić, że na cmentarzy grasują tylko Ghule, a nimi jak pewnie zauważyłeś, w jakiś sposób steruje ten ślepy starzec z gospody. Natomiast okolicę nęka jeszcze coś innego. Także coś innego zabiło wiedźmę. Cokolwiek to jest nie ogranicza się tylko do cmentarza. - Wiedźminka podzieliła się z nim swoimi przemyśleniami odnoście śmierci starej baby.
- Mamy trochę czasu. Pewnie przed wieczorem nic się nie wydarzy. Możemy go sobie uprzyjemnić. - Przysunęła się bliżej i położyła dłoń na pośladku mężczyzny. - Jeśli coś się będzie działo konie nas ostrzegą...
Ostatnio edytowane przez Eleanor : 06-01-2014 o 22:08.
|