Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2014, 19:10   #23
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Praca wspólna


O ile kapitańska kajuta wyglądała, jakby coś w niej wybuchło, o tyle reszta statku czysta była tak, że można było jeść z podłogi. Pod pokładem wszystko było należycie przywiązane na swoim miejscu, ani nic nie zagradzało przejścia przez bardzo wąskie korytarze. Genasi zaprowadziła towarzyszy do przestronnej kajuty, z piętrowymi pryczami, która jako jedyna wykazywała nieporządek - trudno się dziwić, skoro była przeznaczona dla najemników.
-W umowie macie kwaterunek, to oto wasz kwaterunek. Bierzta wolną koję i czujcie się jak w cudzym domu. A kapłance zgodziłam się odpuścić płacę za transport i jedzenie, ale o kwaterunku słowa nie było - ponownie zwróciła się do Estel. -Paniusia rozsupła sakiewkę, czy chce spędzić dekadzień wśród przepoconych facetów? - zapytała z krzywym uśmiechem.
Dylemat... Jeśli zapłaci za inne miejsce do spania, to już do końca rejsu będzie "paniusią", z drugiej strony tutaj musiałaby pewnie poustawiać najpierw tą całą zgraję, która przyjdzie chronić statek. Nie, żeby się tego obawiała. Radziła sobie z żołnierzami, z którymi sypiała w jednym namiocie, radziła sobie w Ulu, tutaj też by dała radę. Tylko, że wtedy zawsze była sama i nie musiała martwić się o innych. Kapłanka zerknęła na Dotiania. "Jej" biały rycerz z cała pewnością przyszedłby z pomocą, a wtedy reszta zwróciłaby się przeciwko niemu. Westchnęła cichutko.
- Rozsupłam sakiewkę, bo potem jeszcze pani kapitan stwierdzi, że przeze mnie ochrona spać nie może.
Genasi zareagowała na żart eladrinki zlustrowaniem jej od stóp po czubek głowy, ale nie odparła żadną ciętą, złośliwą ripostą.
-Słuszny wybór - powiedziała za to. -Za trzy dni będzie tu śmierdzieć jak w chlewie - kapitan jakoś umykał fakt, że jej własna kajuta wyglądała jak chlew. -Wy dwaj możecie się kwaterować, a tobie znajdziemy coś, gdzie da się spać w spokoju.
Jak pani kapitan obiecała, tak zrobiła - dla Estel znalazło się prywatne miejsce na pokładzie towarym. Tak po prawdzie, to miała być wcisnięta między transport beli materiałów i sukna, ale po pierwsze pomieszczenie było zamykane, po drugie było w nim pewnie więcej wolnego miejsca niż miało przypadać Dotianowi czy Garionowi we wspólnej kajucie, a po trzecie było tam mięciutko i kolorowo. Trudno było określić, czy miał to być jakiś żart o delikatności eladrinki ze strony Mary-kai, czy zwyczajnie uważała, że to najlepsze miejsce jakie dało się znaleźć na żaglowcu.
Genasi poinformowała jeszcze towarzyszy, że niedługo rozpocznie się załadunek towaru i nie życzy sobie, by ktokolwiek się kręcił po kątach i przy tym przeszkadzał. W sumie, wciąż mieli praktycznie cały dzień przed wyruszeniem w morze. Mieli ostatnią okazję by uzupełnić swoje zapasy.
Po nazwaniu go golemem odłamek zwyczajnie zamilkł. Mogła sobie myśleć co chciała, był tu jedynie po to, by się dostać do miejsca docelowego. Rejs oraz zatrudnienie się jako ochrona były jedynie środkiem do tego celu. Na szczęście zapach, który przepowiadała pani kapitan nie przeszkadzał mu za specjalnie. Był na niego niejako odporny. Zajął jedną z dolnych koi i zastanowił się czego jeszcze potrzebuje na wyprawę poza skrzynią.
- Ostatnie sensowne miejsce na uzupełnienie zapasów. - Powiedział do Dotiana.
- Pod warunkiem, że ma się pieniądze. Cóż jednak robić, popatrzymy, zobaczymy ceny oraz jesli będą normalne, kupimy co potrzeba - odparł Garionowi, ale spogladając na Estel pytająco. Cokolwiek powiedzieć, nie chciał iść sam, nawet jeśli były to tylko zakupy, zresztą któż wie … Wojownik rozmarzył się zaś przez myśl przemknęły mu ich dawne spotkanie.
- Zawsze można po prostu pozwiedzać. Szkoda zmarnować okazję zobaczenia czegoś nowego. - kapłance ciągle krew żywiej krążyła po pobycie w domenie Lliiry i musiała na czymś spożytkować energię.
- Prawda rzeczywiście, wobec tego chodźmy. Przynajmniej dzisiejszy dzień mamy dla siebie. Trzebaby jedynie dowiedzieć się, dokładnie kiedy odlatuje statek - stwierdził uśmiechający się nie wiedzieć czemu wojownik. Natomiast kwatery, cóż jak kwatery, zająl mówiąc te słowa, jakieś miejsce i tyle, prawdziwi bowiem wojacy nie bywają bardzo wygodni.
Towarzystwo w końcu zdecydowało się podzielić dość nierówno. Garion wybrał samotne zakupy, a Dotian z Estel ruszyli pomiędzy stragany razem.
 
Blaithinn jest offline