Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2014, 01:23   #26
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Pozwolił dwójce oddalić się w ich własnym kierunku. Co prawda również chciał uzupełnić swoje zapasy przed podróżą, ale potrzebował też chwili koncentracji i spokoju. Koja była dla niego jedynie miejscem, gdzie mógł odpocząć gdyby zaszła taka konieczność. Zdarzało mu się sypiać jedynie z grzeczności, zwłaszcza w Sigil. Nawet nie można było tego nazwać snem. Zaczepki pani kapitan puszczał mimo uszu, wyróżniał się, nawet wśród istot pochodzących z całkiem innych płaszczyzn istnienia. Przyzwyczaił się do takiego traktowania a genasi ewidentnie miała takie podejście do wszystkich.

Nieśpiesznym krokiem ruszył na skąpane księżycem miasto, było ładne, to musiał przyznać. Mimo to, nie było do końca w jego typie. Dookoła przelewały się tłumy, gwar, śmiechy. Wszystko sprawiało dość pozytywne wrażenie, a jednak coś mu umykało, nie mógł tylko dojść co. Puszczał rozmowy i zaczepki ulicznych handlarzy mimo zarysów uszu. Kiedy nagabywał go sprzedawca pieczonych kasztanów i orzeszków, po prostu zdjął kaptur i przyglądał się dłuższą chwilę elfowi. Ten nieco tylko speszony ruszył dalej próbując wcisnąć swoje towary, komuś, kto miał nieco bardziej przystępne podniebienie.

Powolny spacer wiódł go uliczkami coraz dalej od portu, w nieco spokojniejsze okolice. Miał jeszcze pełno czasu do odlotu statku a zmiana otoczenia po dwudziestu latach w klatce była olbrzymia. Mógł się ponownie wewnętrznie rozprostować, zaczerpnąć mentalnego powietrza. Mimo to, kroki obutych w zdobione srebrem buciory stóp, zaprowadziły go w odrobinę zacienione miejsce. Pomiędzy zakurzone tomy. Nie zrobił tego świadomie, ale w zasadzie grawitował do takich miejsc. Skarbnic wiedzy wszelakiej, czy to księgarni, czy też biblioteki a nawet niewielkiego zapomnianego stosu książek. Znad solidnego biurka podniósł się człowiek jak się zdawało, którego wiek na pierwszy rzut oka ciężko było określić, na drugi podobnie. Dopiero na trzeci można było zobaczyć że mężczyzna widział młodość z obu stron i stwierdził że przyjemniej mu jest gdzieś po środku.


- Rzadko miewam tu gości, w czym mogę pomóc? – Zapytał podchodząc nieco bliżej, być może po to by zapobiec ewentualnej kradzieży, lub by lepiej widzieć swojego gościa.
- Tak, wydaje mi się że tak. Szukam wiedzy. – Usta odłamka rozsunęły się delikatnie w imitacji uśmiechu, kiedy mówił bezpośrednio do umysłu – W tym wypadku chyba jednak książki. – Po tym uzupełnieniu, zaczął pokazywać obrazy mchów, w tym żarłocznego na wspomnienia, który mieli dostarczyć duchowi centaurzycy.
- Coś o naturze? Hmm, zazwyczaj nie rozstaję się ze swoimi skarbami, ale myślę że mam dwie kopie. Zaczekaj no tu chwilę. – Mężczyzna zniknął na dłuższą chwilę między pułkami. Garion w tym czasie wodził palcem po grzbietach zgromadzonych tam dzieł, jedne mniej, drugie o wiele bardziej znane, inne całkowicie zapomniane. Rzadko która księga miała na sobie popularne znaki wspólnego języka, częściej wygładzone runy lub poszarpane znaki używane na wyższych i niższych planach.
- Znalazłem, może być twoja za jedyne dwadzieścia pięć sztuk złota. Nigdy nie lubiłem tej wersji muszę przyznać. – Rzucił mężczyzna pokazując odłamkowi księgę na temat roślinności planów wyższych... w języku używanego na co dzień przez diabły i im pokrewne.
- Chętnie ją przygarnę. – Wyciągnął monety jakie przyszykował jeszcze przed wyruszeniem z Sigil. Z książką schowaną głęboko w plecaku ruszył z powrotem w kierunku doków i statku.

Tym razem szedł przez rynek dużo bardziej świadomie, przeglądał stragany z miksturami. Dwie przyśpieszające oraz kolejne cztery leczące driakwie nieco uszczupliły zapas jego magicznego pyłu, ale mogły uratować mu życie gdyby zrobiło się krucho. Udało mu się też przy okazji zamienić nieco pyłu na solidny brdzęk. Między wszystkimi parającymi się magią była to bardzo solidna waluta, ale czasem przychodziło zapłacić komuś, kto potrzebował srebra czy złota żeby zwyczajnie wykarmić rodzinę. Próbował raz zrozumieć uczucie głodu, zajrzał nawet w tym celu do Przybytku niegdyś prowadzonego przez Nie-Sławę jak plotki głosiły. Jednak ciągle jedyne do czego mógł go porównać, to jego pęd wiedzy. Zamyślony nad naturą złota, którego przecież zjeść się nie dało, dotarł w końcu na statek. Czekała go lektura, choć wątpił by znalazł coś na temat, to jednak miał cichą nadzieję.



----------------------
1) The Constant - SecondGoddess (na Deviantart)
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 11-01-2014 o 14:50. Powód: Brak sferotkniętych w świecie przedstawionym
Plomiennoluski jest offline