Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2014, 22:58   #125
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
"To obrzydliwe" - pomyślał Mateusz. Choć na jego oczach ważyły się losy świata, decydowano o przyszłości miliardów istnień i własnym życie i niebycie, jedynym o czym w tej chwili myślał było to, jak ohydnym wydaje mu się sposób, w jaki mają dokonać tego wyboru. Bo przecież nie mogli zwyczajnie zagłosować przez podniesienie ręki, wrzucenie kulki do urny czy postawienie krzyżyka na kartce. Nie, tu trzeba czegoś bardziej patetycznego.

Po raz kolejny poczuł, że jest wściekły na Boga. Za wszystko. Za tę chorą sytuację, za gwiazdę na ręce, za wybór jakiego musi dokonać. Za ten popieprzony teatrzyk bez łądu i składu. Nie wiadomo po co i dla kogo. Chyba tylko ku uciesze kogoś na górze. Albo na dole...

Po chwili jednak, w przebłysku nagłego olśnienia odpuścił sobie te myśli. Może to jednak miało szczyptę sensu. Sposób, w jaki mieli dokonać wyboru był owszem okropny, ale czyż równie okropny nie był sam wybór jakiego mieli dokonać? Okropieństwo formy było zaś w gruncie rzeczy niczym, w porównaniu z okropieństwem konsekwencji.

I tak rozmyślając patrzył jak dwie pierwsze osoby, bez większego wahania podchodzą do Anioła, by zakosztować błękitnej krwi. By stać się bogami, by stworzyć nowy świat. By zamordować jego dotychczasowych mieszkańców. Ironia. Piją błękitną krew plamiąc sobie dłonie zwyczajną, szkarłatną posoką.

Gdy kolejny mężczyzna ruszył by dokonać wyboru, Jabłoński obawiał się, że już po wszystkim. Że będzie sobie mógł odpuścić bo decyzja zostanie podjęta bez jego udziału. Tu nastąpiła niespodzianka, bowiem Brzyski zrobił sobie drinka i skosztował zarówno jednej jak i drugiej krwi. Czy to znaczy, że było trzy do jednego?

Jeśli do tej pory miał mętlik w głowie to teraz doszczętnie już zgłupiał. Czy to już koniec? Czy jego decyzja ma jeszcze sens? Czy... naprawdę robi mu to jakąś różnicę? A jednak krew z ran wciąż się sączyła, nic nie wskazywało na to, by apokalipsa już się rozpoczęła. A więc wciąż może... przynajmniej się wypowiedzieć.

No właśnie, wypowiedzieć, tylko jak? Czyż nie myślał nie tak dawno temu, że w zasadzie jest mu wszystko jedno? Że mógłby rzucić monetą i byłaby to równie dobra decyzja? Albo zwyczajnie przeczekać. Stanąć z boku i pozwolić by zadecydowali inni. Odmówić wzięcia na swoje barki ciężaru tej decyzji, tego brzemienia, na które wcale nie miał ochoty. Teraz poczuł, że jednak nie może, że nie potrafi. Że to coś w rodzaju obowiązku, który musi wypełnić. I choć nie czuje się na siłach i nie jest właściwą osobą do tej roboty, podejmie decyzję. Jedyną, jaka przychodziła mu do głowy.

Nabrał w dłonie odrobinę ludzkiej krwi i wypił niewielki łyk zamykając oczy i krzywiąc sie z obrzydzenia.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline