Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2014, 03:05   #2
Halad
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Marco

- Ufff...- sapnął Marco opadając na ławę - cały rok telepać się w drodze. Rzyć mi chyba na kamień stwardniała...
Zapach pieczystego zdawał się wprawiać go w dobry humor, co zbyt częste nie było.
- Co tam dobrego macie ? Prosiaczek się widzę piecze...- bardziej stwierdził niż zapytał.
- To kapuśniak na świńskim ryju... i mięso potem i chleba... Takiego wiecie rumianego, jak to u was po wsiach pieką. Dość już mam sucharów którymi jak w krzaki rzucisz to zajączka jak nic ubijesz- zadysponował.

Towarzysze jego skinęli głowami, zasiedli i już po chwili stanęły przed nimi misy z parującymi daniami. Zanurzyli zgodnie łyżki w gęstej potrawie.
- Gospodarzu co to ? Marco przywołał na powrót karczmarza pokazując coś czarnego i małego pływającego w szerokiej łydze.
- Too ? Skwarek.
- Jaki skwarek ? Jaki skwarek ? Karakan.
- Nieee
- szynkarz wydawał się szczerze oburzony - Skwarek.
- Taki czarny ? - łyga powędrowała pod nos właściciela zajazdu.
-A to ?- kulfoniasty nos gospodarza przybliżył się do obiektu sporu - To węgielek - orzekł autorytatywnie i dwoma paluchami wydobył owo coś, po czym bezceremonialnie rzucił na podłogę.
- Ot i po kłopocie szlachetni państwo - oświadczył zadowolony.
Marco westchnął wydobył własne "wiosełko" zza cholewy i powrócił do jedzenia raz na jakiś czas łypiąc tylko podejrzliwie na zawartość misy.

Dalej potoczyło się jak zwykle. Najpierw miejscowi rzucali na nich tylko zaciekawione i trochę podejrzliwe spojrzenia, potem zaczęli dopytywać co w szerokim świecie. Nic czego nie przeżyliby już ile razy ? Pięćdziesiąt ? Sto ?
Jakiś kundys i właściciel zapewne tysiąca i jeden pcheł położył mu pysk na kolanach i popatrzył nań miłośnie jednym okiem drugim chciwie zerkając na misy.
- Nie dość pchlarzu że jesteś paskudny to jeszcze zezowaty - mruknął cicho Raabe podsuwając mu kawał nie do cna obgryzionej kości. Pies chwycił ją w zęby i jednym chrupnięciem zmiażdżył w okaleczonej kiedyś szczęce.
Marco podsunął mu drugą, po czym podniósł się z ławy.
- Zajrzę do koni - rzucił towarzyszom i skierował się ku drzwiom przepychając przez ciżbę, która międzyczasie otoczyła ich już ciasnym wianuszkiem.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 15-01-2014 o 03:43.
Halad jest offline