Podpiszę się pod przedmówcami.
Primo: sesja PBF (w odróżnieniu) od realnej nie posiada komunikacji niewerbalnej. W Realu mogę wiele rzeczy po prostu zagrać – mam do dyspozycji gesty, mimikę, intonację głosu. Kermowe „smacznego” może być wypowiedziane tak, że wszyscy zrozumieją podtekst „a żebyś się udławił”. W PBF muszę to jakoś obejść, do dyspozycji mam przecież suchy tekst. Najprościej podając myśli postaci. Ponieważ:
Secundo: grafomania zobrazowania. Nie wszyscy władają takim warsztatem pisarskim, aby opisem zewnętrznym (czyli opisem behawiorystycznym) zastąpić opis przeżyć wewnętrznych. To sytuacja o której wspominał Behemot („zacisnął pięści aż zbielały” i nie wiadomo czy wkurzony, czy za potrzebą).
Tertio: Czas i przestrzeń. Zapis myśli jest dużo krótszy niż opisy zachowań. Tu trochę jesteśmy również przy „coś muszę napisać”. Naprawdę czasami ciężko z sztucznie rozdmuchanego opisu (gdzie cięcie ostrzem, a gdzie tańcząca na piasku Hawajka?) domyślić się o co autorowi chodziło i czego (tak naprawdę) dotyczy opis. Nie mówiąc już o tym, że czytanie grafomańskich kopii „Nad Niemnem” czy innych „Przeżyć Młodego Wertera” po prostu odrzuca na starcie.
Cytat:
Na żywo nie ma czasu na wewnętrzne monologi (chyba że ktoś pójdzie po chipsy), w ogóle nie ma czasu na różne rzeczy.
|
Jednak naprawdę nie są one konieczne ponieważ:
Cytat:
Gry rpg z założenia miały polegać na kontakcie drużyny twarzą w twarz. Liczą się w nich nie tylko deklaracje ale też wypowiadane opisy, mowa ciała,
|
Również bardzo często „kody wewnętrzne” – nawiązania i skojarzenia rozumiane przez graczy, a wynikające z kontaktów poza sesyjnych czy znanych im sytuacji.