Podróż, urozmaicana pytaniami i wyjaśnieniami, trwała niebyt długo.
Axel zsiadł z konia i rzucił na ziemię wodze. To był znak dla klaczy, że ma się nie ruszać z miejsca aż do powrotu właściciela. No, chyba że zrobiłoby się niebezpiecznie.
- Prawdziwa pułapka na niedźwiedzia - mruknął Axel, gdy zatrzymali się niedaleko wielkiej dziury. - Na miejscu misia nie zdecydowałbym się tu zamieszkać. Dość trudno się wychodzi. Chyba jednak jest gdzieś drugie wyjście
Przespacerował się w okolicach dziury, poszukując śladów bytności niedźwiedzia. I nie znalazł nic.
Konie również były spokojne, całkiem jakby nie wyczuwały najmniejszego nawet śladu jakiegokolwiek drapieżnika.
- Sołtysie - zwrócił się do wymienionego, spojrzenim obejmując również Kulasa. - Gdy się zjawił nagle niedźwiedź, to nie grajcie bohatera. Na koń i w nogi. A pozostałe rozgońcie.
- Jakert, zejdziesz pierwszy? - Spojrzał raz jeszcze w dół by sprawdzić, czy na dnie dziury widać jakieś ślady łap. I ewentualne ślady wspinaczki. |