Jakert, jako postać raczej twardo stąpająca po ziemi, w sensie zarówno fizycznym jak i psychicznym ponadto upewniony w swoim przeświadczeniu że jest to jeno misiek zbłąkany, oraz za namową Axela, postanowił bez większego pardonu udać się w dól jaskini. Bo cóż mogłoby się stać?
Stanął na krawędzi starając się ostatni raz wypatrzeć coś niepokojącego ( spostrzegawczość +20), przygotował linę i zaopatrzony w Gucia oraz rohatynę zaczął schodzić, po pierwszym kroku, przystanął i cofnął się trochę. -Tej, Pieter, bądź dobrym towarzyszem i dostąp do krawędzi, a jakby się zwierz pokazał i na mnie szedł to ugódź go, ale tylko wtedy, coby ramadanu nie narobić. A ty Alex, dobrze byłoby, gdybyś rzucił mi pochodnie jak będę na dole.
Po krótkiej pauzie: - I żeby mi nikt rybki nie podwędził jak będę na dole bo osobiście ukartupie!
Po tych słowach powoli zaczął schodzić w dól (skradanie się +10, wspinaczka), by po postawieniu stóp na ziemi ustawić się plecami do wejścia a rohatynę zaprzeć pod kątem o ziemie Alex, pochodnie proszę |