Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2014, 11:44   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Cholerny klecha - mruknął Ricard, widząc jak tłum miota się po ulicach, zamiast wziąć się w garść i stawić czoła napastnikom. - Jakby nie wiedział, że bogowie nie pragną wspomagać nieroztropnych i gadatliwych.

Wycelowanie. Strzał... I trup.

Każdy dobry uczynek zostanie ukarany, pomyślał Ricard, gdy tuż obok niego przeleciał pierwszy bełt, którego oczywistym celem był właśnie on.
Gdyby schował się w mysiej norze, jak sugerował rozsądek, zamiast zgrywać bohatera...
Myśli wyparowały, a radość z wysłania do piekła jednego ze zdradzieckich strażników zniknęła niczym kropla wody na rozgrzanej patelni. Wszystko zastąpił ból, gdy kolejny kusznik częściowo zrealizował chęć zlikwidowania stawiającego opór oponenta.
- Sukinsyn! - Ricard dość popularnym słowem określił pochodzenie kusznika.
Na więcej nie było go stać.
Kolejny bełt. Następny. Jakby wszyscy uwzięli się akurat na niego. I znów ból, z którego wybawiła go ciemność.

***

Spróbował się poruszyć. Zabolało go wściekle. Niebo to zatem nie mogło być. Za dużo bólu. A jak na piekło było zdecydowanie za chłodno.
Ostrożnie otworzył oczy.
Piekło powinno być wybrukowane dobrymi chęciami. O kamiennych stropach nikt nie wspominał. Kostnica? Leżący obok Enrico nie wyglądał na okaz zdrowia. Z kolei zajmująca się jego nogą dziewczyna nie wyglądała na przedstawicielkę szlachetnej acz niedocenianej profesji grabarzy.
Uzdrowicielka.
Wbrew temu, co mówiła, nie miał nic przeciwko temu, by to ona zajmowała się jego nogą. Lepsza młoda i ładna dziewuszka, niż jakiś zawistny staruch.
To, że go widziała gołego, aż tak mu nie przeszkadzało. W końcu nie miał się czego wstydzić. Nie mówiąc już o tym, że parę dziewczyn widziało go już nagiego, z tym, że wówczas obie strony były nie do końca przyodziane. Raczej chciał zapytać, czy takie igraszki z panienkami będą jeszcze mozliwe.
Ale nie zamierzał się z nią kłócić. W życiu nie spierałby się z kimś, kto operuje ostrym narzędziem w okolicach jego rodowych klejnotów.

Wysłuchał w milczeniu skróconej relacji z walk z mutantami. I nie wyprowadzał panienki z błędu co do swego bohaterstwa. Gdyby wiedział, że odsiecz jest o krok, pewnie by sie zadekował w jakimś bezpiecznym miejscu... Ale lepiej wyglądać na bohatera, niż na głupca.

- Dziękuję, Uzdrowicielko - powiedział, gdy dziewczyna skończyła. - Karlotte. - Uśmiechnął się. Podziękowanie było zdecydowanie szczere, chociaż uśmiech był jeszcze blady. - Mogę się jakoś zrewanżować? - spytał. - Kolacja? Kwiaty? Kilogram łakoci?

Karlotte uniosła oczy ku niebu w wyrazie udawanego oburzenia i odeszła do kolejnego potrzebującego.
Ricard poleżał jeszcze chwilę a potem wstał i ubrał się do końca. Na szczęście nikt nie skorzystał z okazji i nie pozbawił go ekwipunku. Kolejny cud.
Teraz wypadało sprawdzić, jak się czują kompani. A potem poszukać jakiegoś innego źródła informacji i dowiedzieć się, jak zakończyła się walka z owłosioną zarazą. Jeśli się skończyła.
 
Kerm jest offline