Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2014, 00:28   #126
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Lena jako ostatnia uklękła przy broczącym czerwoną i niebieska posoką aniele.
- Muszę to zrobić… muszę pomyśleć o wszystkich dzieciach… chce dla nich lepszego świata – to rzekłszy, kobieta upiła kroplę niebieskiej krwi z rany Anioła Apokalipsy. W oczach miała łzy. – Żegnaj Maju…

Potem już tylko czekali. Czekali i patrzyli jak awatar kona.


***

[MEDIA]http://www.youtube.com/v/K5B3ZSPzBdE?[/MEDIA]

ODDZIAŁ IV PSYCHIATRYCZNY
Z PODODDZIAŁEM REHABILITACJI PSYCHIATRYCZNEJ
W Dolnośląskim Centrum Zdrowia Psychicznego we Wrocławiu

Pielęgniarka oddziałowa w pospiechu przemierzała korytarze szpitala. Zwykle opanowana kobieta po 40-stce, która niejedno na oddziale przecież widziała, wydawała się… przerażona.

Rzucając pospieszne spojrzenie księgowej, przeszła od razu do biura ordynatora. Łysawy mężczyzna przy kości spojrzał na nią znad talerza parujących pierogów. Widząc jednak wyraz twarzy pielęgniarki, powstrzymał się od wyrażenia niezadowolenia z powodu przerwanego posiłku.

- Panie doktorze… to straszne… - zaczęła nieskładnie.
- Pan… Romek… nie żyje.

Ordynator odłożył widelec i wyprostował się na fotelu.

- Nasz oddziałowy Jezus? Jak to się stało?
- To… to było straszne. Pan wie, panie doktorze, że on od pewnego czasu chodził za 5 naszymi pacjentami?
- Tak, tak… kojarzę. Dwie kobiety i trzech mężczyzn… każde z nich nazywało go innym imieniem i… inaczej traktowało. Dobrze pamiętam?

Pielęgniarka, która najwyraźniej miała dość czekania na zaproszenie lekarza, usiadła na krześle po drugiej stronie biurka.

- Zgadza się. Doszło nawet do bójki z panem Adasiem. Podobno oskarżyciel z procesu pana Adasia o okaleczenie chłopaka jego przyjaciółki chce znów wznowić sprawę przeciwko niemu przez ten incydent, a teraz… teraz jest jeszcze gorzej. A pan Adaś jest taki miły…
- Nie o tym pani chyba mówiła.
- Tak, zgadza się. Zaniepokoiła mnie Pani Lencia chociażby, która trafiła do nas po śmierci córeczki w pożarze. Ona pana Romka raz całowała, a raz… nazywała porywaczem.
- Utrata dziecka to straszny przypadek.
- Nie tylko utrata. W grupie tych pięciu osób jest tez pani Aniela.
- Ta przemiła nauczycielka, która chciała się zabić, bo nie mogła zajść w ciążę?
- Właśnie.
- Ta trójka i jeszcze dwóch innych… oni trzymali się ostatnio z Romkiem, a sam pan wie, co on gadał… no i stało się.
- Co się stało dokładnie?
- Nie wiemy jak, ale podejrzewamy, że pan Romek ukradł skalpel z czyjegoś fartucha.


Ordynator aż podskoczył.

- To nie do pomyślenia! Jak do tego doszło?!
- Ustalamy i… niestety… pomoże nam w tym policja.
- Czyli Nasz Jez… Romek odebrał sobie życie?
- I tak i nie. On… no właśnie… On zebrał tamtą piątkę.
- A nie szóstkę?
- Nie. Pan pamięta… Cyprian został przeniesiony do prywatnej kliniki. I dopiero jak on odszedł, Romek upatrzył sobie tego długowłosego motocyklistę… nie pamiętam imienia teraz.
- Tego, co widział duchy?
- Tak, tego nawiedzonego.
- No i co Romek z nimi robił? Kazał się pociąć?
- Gorzej… panie doktorze… on ich zebrał w nocy w kantorku na szczotki. Musieli się tak spotykać nie pierwszy raz. Prawdopodobnie nawet siódmy – od kiedy usunęliśmy kamerę w korytarzu.
- Czemu ją usunęliście?
- zapytał mężczyzna, marszcząc czoło.
- Techniczny miał zamontować jakąś na podczerwień, żeby w nocy nie trzeba było światła zostawiać. Tylko że on się rozchorował, no i tak na niego czekamy…
- Mogła mi to pani zgłosić.

Pielęgniarka zagryzła wargi, ale zaraz potem kontynuowała raport.
- W każdym razie byli tam wszyscy, gdy ich znaleźliśmy. Cała szóstka. Znaczy, pan Romek był już martwy. Ktoś… albo w sumie on sam… to zbada policja… okaleczył jego ręce, tak że biedak wykrwawił się zwyczajnie, zanim rano znalazła ich sprzątaczka.
- Mój Boże…
- To nie jest najgorsze. Bo… kiedy Zdzisia ich znalazła… sprzątaczka nasza… to Paluch się śmiał.
- Ten kryminalista?
- Tak, ten którego w więzieniu… no cóż wielokrotnie wykorzystano…
- No i z czego on się śmiał?
- Śmiał się, pytając Zdzisi co teraz zrobi, skoro napił się z dwóch źródeł?
- Źródeł?
- Tak… bo… oni wszyscy… umazani byli krwią… w sensie, wokół ust.
- Pili krew Romka?!
- Tak… to straszne, ale… tak.
Ramiona ordynatora jakby zwiotczały, a on sam skurczył się w sobie. Po minie pielęgniarki oddziałowej widział jednak, ze to nie koniec.
- I co dalej?
- Ta piątka…
- Też się pocięli?
- Nie, panie doktorze. Oni potem jakby zapadli się w sobie, stracili kontakt z otoczeniem. To wygląda jak głęboki autyzm. Gdyby nie to, że ich funkcje życiowe są normalne, powiedziałabym, że zapadli w śpiączkę. Jakby… jakby przestali istnieć dla świata.


Kobieta zaczęła płakać. Lekarz wstał zza biurka i położył rękę na jej ramieniu.

- Może znaleźli własny… lepszy od tego.

KONIEC

[MEDIA]http://www.youtube.com/v/R-7cWBBUedg?[/MEDIA]
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 21-01-2014 o 00:35.
Mira jest offline