Nagle zagadkowy wieczór zmienił się w koszmar.
Do Mateusza nie docierało jeszcze co się właśnie stało. Tępo patrzył na leżącego bez ruchu Adama. Słowa Piotra wyrwały go w końcu z tego odrętwienia. Wodził wzrokiem pomiędzy nim a ciałem. - Czekaj - praktycznie krzyknął za odchodzącym przyjacielem - Przecież nie możemy go tu tak zostawić - dokończył już ciszej podchodząc do niego. |