Poczuła bardziej niż usłyszała Citrę. Ciepłe ramię objęło ją w talii, dłoń odsunęła na bok czarne włosy. Oddech na karku, a potem mokre usta, całujące skórę. Wiedźma z każdą chwilą pokazywała, że musiały być czymś więcej niż siostrami. Miękkie pierwsi oparły się o plecy Jade. Do ucha dotarł szept.
- Miałyśmy szanse coś zmienić. Nadal mamy. Pozostań ze mną, wspólnie obalimy fundamenty świata.
Nie wahała się, ocalona słyszała to w tym głosie. Nie bała się, nie zastanawiała. Citra decyzję podjęła dawno temu i nie wydawało się, by coś mogło zmienić to postanowienie. Drugie jej ramię także objęło talię, palce sunęły po brzuchu kobiety.
- Brakowało mi ciebie. Nadal brakuje. Ale... to musi być twoja decyzja.
Pierwszy raz lekko się zawahała i cofnęła. Mogło mieć to coś wspólnego ze stwardnieniem jej sutków. przyspieszonym oddechu. Czy były kochankami? Wydawało się to bardzo prawdopodobne.
- Chodź. Musimy przygotować ci jakieś ubranie. Twój samiec mógłby nie przeżyć takiego szoku - uśmiechnęła się kącikiem ust i odwróciła, wybierając drogę powrotną do starej świątyni. |