Malinowski, zasapany, podbiegł do "rogatek" w momencie, gdy Klepacz uskuteczniał swoją historię. Niemal przez skórę czuł, że zdezorientowany żołnierz zaraz zapyta o dokumenty. Postanowił kontratakować.
-Biuro Stołecznego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, Referat Stołecznego Konserwatora Zabytków - pokazał swoją legitymację. Jak dotąd mówił prawdę. - Mam koordynować wykorzystanie zasobów strukturalnych....znaczy się mebli, ogrodzeń, samochodów z parkingów i tak dalej do wzmocnienia pozycji - jak do tej pory też była to prawda, tylko, że odnosząca się do innej części miasta, tej, z której uciekali - w rejonie Hiltona. I nie zrobię tego bez wody, bo niby skąd znajdę ochotników jak ich czymś nie zachęcę! Pan Klepacz - wskazał na Zdzisława - torował mi drogę, ale chuligani zatrzymali mój samochód...musimy tam dowieść wodę, bez niej ludzie nie będą chcieli pracować! Macie możliwość mnie tam dowieźć? - zagadywał żołnierza - Albo chociaż podsadźcie mnie na beczkę, tyle lat za biurkiem, a tu takie polecenia...a na poligonie byłem ostatni raz ze dwadzieścia lat temu, ech, czasy... |