Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2014, 09:22   #2
Balthazar
 
Reputacja: 1 Balthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłośćBalthazar ma wspaniałą przyszłość
Anioł powstał powoli, w akompaniamencie trzeszczących ziarenek piasku pod butami. Nie ruszył natychmiast, czekając z szacunkiem, by to ich lider zajął miejsce na przodzie, a wykorzystując chwilę, założył z powrotem kapelusz na głowę. Zachariel ruszył pół kroku za nim, nie odzywając się nawet słowem. Słuchał. Pozwalał by słowa Egzarchy nieprzerywane przez żaden odgłos, przemawiały do nich z całą mocą. A to, co miał im do powiedzenia, nie należało do spraw błahych. W chwili gdy wspomniał o możliwości dostania się do piekła, nawet Seraphim nie mógł przejść wobec tego obojętnie. Źrenice rozszerzyły się nieznacznie, jednak po chwili na twarz powrócił ten sam wyraz obojętności i znużenia. O ile przez myśl przeszła mu podróż na teren Wroga, to już po chwili zdrowy rozsądek wziął górę nad niedoświadczeniem. Posłanie skrzydła nawet do pierwszego kręgu było by akcją nie tylko samobójczą, ale i głupią. Przy ich umiejętnościach i braku większego doświadczenia, nie stanowiliby zapewne wyzwania dla niezliczonych hord demonów. Jak to mawiają, Nec Hercules contra plures. A oni wśród swych pobratymców z pewnością nie plasowali się aż tak wysoko.
Ponownie jego myśli skupiły się na dalszych słowach Luciela, który z każdą chwilą wyjawiał coraz bardziej interesujące wiadomości. Bracia z Zakonu Ofiela z pewnością zasłużyli sobie na swą reputację. Co do tego nie było wątpliwości. Gdy usłyszał wezwanie swego zwierzchnika, nie zawahał się. Żył, by służyć i swoje życie, jeśli miało być poświęcone dla większego dobra, odda bez cienia żalu. Zrobił krok na przód, nie do końca wiedząc, co go czeka. Nie mógł wiedzieć, że za moment pozna nowy wymiar bólu, ale może to i lepiej? Niewiedza bywa nieraz błogosławieństwem.
Wśród okrzyków i gestów powodzenia, Zachariel zsunął okulary i zerknął swoimi błękitnymi oczyma na oddalających się pobratymców. Zasalutował im nonszalancko, co było niejakim nawykiem z życia sprzed przebudzenia. Był kapelanem wojskowym, który jedyne co mógł teraz zrobić, to modlić się o ich bezpieczny powrót. Jednak czy sam nie był w trudniejszej sytuacji? Portal do i z piekła mógł w każdej chwili wyrzucić z siebie hordę wszelkiego plugastwa, w tym również biesy, którym nie dorastaliby do pięt. Wolał nie myśleć co się stanie, jeśli zawiodą. Ponownie kryjąc wzrok za okrągłymi okularami, zwrócił się do Luciela.

- Czy jeśli rytuał nie zadziała, mamy wolną rękę by zniszczyć portal? Czy też świątynia ma wobec niego własne plany? I czy jeśli uda nam się, nim bitwa zostanie zakończona, mamy stawić się w miejscu zbiórki czy czeka nas coś jeszcze? - Zach wolał mieć wszystko wyjaśnione, gdyż niespodzianki zazwyczaj w tych czasach nie były zazwyczaj przyjemne.

- Jeszcze jedno. Kim jest ten zelota? Nie chciałbym, by nastąpiło jakieś nieporozumienie gdybyśmy spotkali tam z jakiegoś powodu kogoś innego. - Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby przez portal coś już zdążyło przejść i zamieniło miejscami z ich kontaktem. Byliby zdani na jego łaskę, pchając się nieświadomie w paszczę bestii.
 

Ostatnio edytowane przez Balthazar : 27-01-2014 o 09:25.
Balthazar jest offline